Strona główna > Drinki wstrząśnięte i zamieszane > Z buta, z czuba, na chwałę!

Z buta, z czuba, na chwałę!

Fascynujące, jak łatwo zostać u nas strażnikiem wiary. Jedyne czego trzeba mieć w nadmierze to potencjał i gotowość do obrażania się.  Gdybym chciał zostać najznamienitszym aliantem owczarni, w pierwszym rzędzie dałbym w papę jakiemuś reporterowi TVN, potem przyrównał do faszystowskich oprawców kilku ginekologów, napisał pean o rozwadze abp Paetza, zelżył tego zakonnika, który dał impuls do niedawnej publikacji w GW, wreszcie usiadł, napucył się i tak walił wokół obrazą jak znajomy menel gorzałą w poniedziałki.

Z powtarzania w kółko tego samego uczyniłbym symbol mego Trwania w Wierności Przekonaniom. Z zapiekłości – dowód tożsamości. Oddawałbym rację Dulskiej, nienawidził suwaków logarytmicznych oraz rozporków na zamek (nawiasem słusznie! 🙂

Stałbym się upierdliwy, nudny, monotonny jak Zanussi a twarz wykrzywiałby mi wyraz odrazy do ludzi i świata ich rzeczy. Mamrotałbym mantry mlaskając tylko przy zimiokach z prochem pól bitewnych dawnych Rzplitych. W herbie miałbym zaś noge Ordona, którą raził watahy kacapckiej hołoty.

A przede wszytskim zacząłbym od pomieszania znaczenia słów. Zacząłbym od „ubogacania” a potem samoby poszło.

Fajny przepis na prawdziwą cnotę?

  1. Zuraw
    20 marca 2008 o 19:30

    Powinieneś jeszcze zakontraktować kilka hektarów lasu jako materiał na stosy; najlepiej te które rosną nad Rospudą na trasie planowanej obwodnicy. Wtedy jeszcze trochę innych gatunkowo wrogów mieć będziesz. Tylko nie przeholuj z aktywnością, bo będziesz musiał kupić na wolnym rynku jakiś limicik emisji CO2….

  2. mol
    20 marca 2008 o 19:42

    Hehehe… A ciekawe, czy gdyby jeden drugiego nazwał upadłym aniołem, to byłaby obraza UczRel., czy nie?

  3. Zuraw
    20 marca 2008 o 21:04

    Upadłym aniołem powiadasz? A np. podniesionym szatanem? (-;

  4. koleś
    20 marca 2008 o 21:12

    Kiedyś padło pytanie:
    – Dlaczego Pan Bóg stworzył komary?
    – ??? – pytany brwi podniósł i oczy do góry.
    – Żebyś, baranku boży, z sympatią o muchach pomyślał.
    I tak sobie patrzę na te komary polskiej polityki, które gromy rzucają jak pogański nota bene Zeus, i tak pytam w myślach: „Warto li im uwagę poświęcać?”
    Może warto, bo komary, jak ich za dużo, łosia zadusić potrafią, nozdrza mu zapychając.
    Tak sobie czytałem 🙂 dzisiaj o obrażonych uczuciach religijnych tego gościa, który zastępcą tego drugiego, smutnego (straszą gębę miał!) był i myślałem, gdzie w tym facecie chrześcijańska zdolność do wybaczania? Ale ponieważ życie znam jako tako, to wiem, że facet do sponsora pije, jemu się chce przypodobać, zachowuje jak ów pracownik, który pochlebstwem, drobnymi uczynkami przełożonemu za wszelką cenę pcha się w oczy w nadziei na…(coś sobie wpisać można).
    Łatwo być obrońcą silnych, się wie, że się obronią, ale w świat polski pójdzie wieść: „Jam Przewielebnego bronił.”
    Ale ów wielki też wie, że tam gdzieś Narzędzie samo się oferuje, a więc je kiedyś użyje, poświęci (ale nie wodą), sprzeda, odda, pożyczy albo wyrzuci.
    Bliżej siebie nie dopuści, bo nie czarujmy się, Przewielebny należy do ludzi o wielkiej inteligencji, i przy zdrowych zmysłach będąc (też się nie czarujmy, że może być inaczej) DONOSICIELA na pewno nie chce mieć w swym pobliżu. Można z usług DONOSICIELA skorzystać, ale nim się pogardza, jak pogardza się tchórzem, bo wie się, że w razie czego doniesie na każdego.
    Pan Bóg stworzył DONOSICIELI być może dlatego, byśmy z sympatią pomyśleli o plotkarzach 🙂
    mol-u… proroczo wskazujesz tematy (bośmy o obrazie uczuć religijnych parę dni temu gaworzyli), to może wkrótce powiesz: A mi to lotto! a bar zamkną?

  5. Zuraw
    20 marca 2008 o 21:29

    A skoro padłu tu już nazwisko wiele**bnego Paetza, to zaprzyjaźniony wyznawca Spiskowej Teorii Dziejów zauważył, że kiedy Bastiony Postępu i cały Jasnogród z Jedynie Słuszną Gazetą na czele grzmieli na wiele**bnego, to po cichutku uchwalono ustawę o podatku VAT, której lista wad (tzn. niezalet) przekracza pojemność dyskową serwera z którego łaskawej gościnności w tej chwili korzystamy.
    Ponieważ ostatnio słyszałem conieco o przypadkach szczecińskich, to ciekawe jest co teraz za kulisami transportują do Dziennika Ustaw. Traktacik portugalski, ustawę miedialną czy jeszcze coś….

  6. ro
    20 marca 2008 o 22:06

    Sprawę trzeba by rozwazyć z punktu widzenia okultyzmu.
    Mianowicie czy brak grzmotów na wie… itd, byłby jakąś przeszkodą w podwatowaniu naszego stada owieczek (i baranów)?
    Szczerzę i wątpię.

    Kurcze! Nie do wiary!
    Bronię Olśnionych przed Żurawiem?
    Chyba mnie pogięło.

    Ale fakt pozostaje faktem. Jakoś sobie nie wyobrażam strajków głęboko antywatowanych.
    Dlatego jestem przekonany, że tym … chodzi o coś innego.
    A że jego purpurowa święto(…)bliwość sama się hm… podłożyła.
    Głupi by nie skorzystał.
    To znaczy w sensie ogólnowojskowym oczywiście.
    Tfu!
    Niech to wciórności.
    Molu, gdzie ta Twoja ko…
    no, jak tam dalej?
    🙂

  7. ro
    21 marca 2008 o 09:47

    Halo, barowicze, pobudka!
    _
    Może tak po RAZie na dzień dobry?
    _
    Niemieckie puzzle
    Rafał A. Ziemkiewicz
    ~~
    Cieszę się, gdy media od czasu do czasu przypominają o trwającym od lat w Niemczech układaniu największych puzzli naszych czasów (ostatnio zrobił to „Newsweek”; cieszę się tym bardziej, że po niektórych zagraniach tego tygodnika już się po nim niewiele dobrego spodziewałem).
    ~
    Mam na myśli oczywiście mozolne składanie z papierowych strzępków, wypełniających 16 tysięcy worków, 46 milionów dokumentów przemielonych w ostatnich tygodniach istnienia przez wschodnioniemiecką Stasi. Kilkanaście lat ciężkiej pracy dobrze opłacanych specjalistów, a ostatnio 30 milionów euro wyasygnowanych przez niemieckie władze na specjalny program komputerowy składający ocalałe fragmenty w całość – o ile mi wiadomo, nikt w Niemczech nie kwestionuje sensu tych wysiłków ani asygnowanych na nie kwot.
    ~
    Porównajmy to z bełkotem naszych „autorytetów” o „ubeckim szambie” i „grzebaniu się w nieczystościach” – od szacownej pani profesor oznajmiającej autorytatywnie, że normalnie będzie w Polsce dopiero wtedy, gdy wszystkie papiery z IPN zostaną wyrzucone na śmietnik, a „młodociani” historycy Instytutu zostaną zmuszeni do przekwalifikowania się na mediewistów, aż po dziewczątko z telewizji cieszące się w wywiadzie, że „po przegranej IV RP atmosfera w Polsce stała się mniej duszna”, bo ono, dziewczątko, „naprawdę woli iść przed siebie, niż patrzeć, jak otwiera się kolejne archiwa”. Taka jest obiegowa mądrość naszych, za przeproszeniem, elit, które skądinąd uwielbiają powoływać się na przykład Zachodu.
    ~
    A Niemcy tymczasem otwierają (ba, odtwarzają ze strzępów) kolejne archiwa, budują muzea, produkują filmy historyczne i łożą na celebrowanie rocznic. Owszem, popierają też amnezję i głupotę cytowaną powyżej – ale nigdy u siebie. Tylko w Polsce.

  8. mol
    21 marca 2008 o 11:14

    Koleś napisał, że proroczo podsuwam tematy, to mi się skojarzył następny:
    Jest rok 2010. RO jest działaczem PO, gdyż kolejny raz wybrał mniejsze zło, by znów mieć siłe do walki ze złem większym tj. PiS. Mol ogłasza w NTO PiSowską listę ludzi do odstrzału ze stanowisk, a są na niej tylko peowcy. Na bezbożnym po rządach PO świecie nie ma już uczuć religijnych, trwają więc procesy sądowe za podżeganie do ich posiadania. Piątka facetów na neoblogu wymienia poglądy telepatycznie… 🙂
    _
    Czuję mrowienie gdy czytam Ziemkiewicza. Zaraz się na jego temat podrapię…

  9. mol
    21 marca 2008 o 11:26

    Kłopot z prawicowymi publicystami polega na tym, że oni zwykle za nic mają jakąś elementarną konsekwencję w myśleniu.
    1. Jakby Ziemkiewicz wart był grzechu pracowitości, tobym poszukał któregoś z jego tekstów, w którym wyśmiewa rząd niemiecki (albo dowolny inny europejski) za jakąś głupotę, na ogół wynikającą z politycznej poprawności oraz nadmiaru kasy.
    2. RO cytuje tekst Ziemkiewicza, w którym on z góry zakłada, że działanie rządu Niemiec wobec archiwum Stasi jest absolutnie słuszne i świadczy o perspektywicznym myśłeniu.
    Ziemkiewicz i inni mają bowiem metodę prostą: to, co służy wsparciu mojej tezy zawsze da się podbudować jakimś poręcznym przykładem. Za kilka miesięcy, gdy tezę będę miał odwrotną, użyję tych samych przykładów, by też ją zilustrować.
    Dlatego mrowi mnie, gdy czytam Ziemkiewicza. Mam poczucie, że dla urody tekstu poświęci każdą konsekwencję. Ale czyta się go fajnie. Jeśłi oczywiście nie ma się zbyt dobrej pamięci 🙂

  10. ro
    21 marca 2008 o 12:14

    Ależ drogi Molu!
    Masz to samo. (Każdy ma to samo).
    Czyżbyś był prawicowym publicystą?
    🙂
    A poważnie: czego, jak czego, ale braku konsekwencji, jeśli chodzi o stosunek do kapusiów i do historii nie możesz Ziemkiewiczowi zarzucić.
    Nota bene lewicowym publicystom też…
    ~~
    Ale tak naprawdę, to chciałem Cię obudzić. 🙂
    Pierwszy dzień wiosny – co widać za oknem.

  11. koleś
    21 marca 2008 o 12:19

    Z wrodzonej przekory mol-u wrzucę parę kamyczków do tego radosnego ogródka… Czy gdybym napisał, że „kłopot z lewicowymi publicystami polega na tym, że oni zwykle są bardzo konsekwentni”… Nie mogę skończyć zdania, bo śmiech mnie dusi a zgroza dławi.
    (po chwili)… Lewicowi publicyści byli tak konsekwentni, że zupełnie normalne wydawało im się, iż rewolucje wymagają ofiar. Zabijanie księży w Hiszpanii było pomijane milczeniem a zabijanie rewolucjonistów już oczywiście nie, itd. Lewicowi publicyści są konsekwentni w niewidzeniu milionów ofiar laickich z pozoru ideologii. Jak zwykle duch Kalego unosi się nad wodami. Lewicowy – prawicowy… baju, baju, albo jesteś z naszej paczki albo spadaj. Lewica – prawica, a gdzież tam? Zwykłe bandy i plemiona…

  12. koleś
    21 marca 2008 o 12:32

    Lubię Ziemkiewicza. To świeży odrost, który uzupełnia krajobraz po wykarczowanym lesie intelektualnym. Ale jak każdy, pcha się w stronę światła a to czasem oślepia.

  13. ro
    21 marca 2008 o 13:11

    Mhm!
    I nie pozuje na inteligenta w siódmym pokoleniu (choć ponoć przywatnie niezły z niego sk…).
    Pisze dobrze. A mnie najbardziej podoba się to, że wali w Zakałę.
    Ale niektórzy tutaj za źdźbło strąciliby go do ciemnicy, a takiemu …, albo takiej … mimo belki, dali by Pulitzera.

  14. mol
    21 marca 2008 o 13:11

    Mamy w Polsce nieco dziwaczną sytuację, gdy rządzi (przynajmniej tak się mówi) prawica – taka i owaka, a sens jej rządów objaśniaja przecież nie dziennikarze Nie, czy GW. Za miarodajnych w tym względzie uważam publicystów prawicowych. Dlatego zajmuje mnie to, co u nich czytam, a to, co sobie piszą ci z lewej zajmuje mnie i podnieca mniej. Jakoś nie mam skłonności do słuchania jęków przegranych.
    Gdy prawicowy publicysta truje nie cieszy mnie świadomość, że trują też ci z lewej. Bo że tamci trują to wiem – niewielkie to więc odkrycie 🙂

  15. mol
    21 marca 2008 o 13:13

    Prawica miałaby łatwiej, gdyby Michnik bił Murzynów. Prawicowcy mogliby bowiem chodzić z wiadrami na łbach, a gdyby ktoś im powiedział, że im chyba odwaliło, odparliby: A Michnik bije Murzynów, ot co!

  16. ro
    21 marca 2008 o 13:20

    A nie bije?
    😉

  17. mol
    21 marca 2008 o 13:31

    A nie należy im się?
    🙂

  18. mol
    21 marca 2008 o 14:16

    Czcigodny Kolesiu 🙂 mam książkę polskiego autora, prawicowego zresztą, który z wielkim smakiem opisując przewrót w Chile urządzony przez gen. Pinocheta, ze swadą i przekonująco tłumaczy powody, dla których w imię idei należało rozwalić bandytów od Allende.
    Wiesz, to chyba uniwersalna maniera: dobrzy chłopcy rozwalają w imię wyższych racji złych chłopców, a inni to tłumaczą i dorabiają ideologię. Rzecz polega na tym, by na odpowiednim etapie historii nie podpiąć się pod rozstrzeliwaną akurat ekipę 🙂

  19. mol
    21 marca 2008 o 14:19

    Grenadier i Żuraw chyba malują pisanki, bo milczą 🙂

  20. koleś
    21 marca 2008 o 14:59

    Dorabianie ideologii do swoich czynów trenuje się od dzieciństwa.A tu, patrz pan, taki facet zrobił z tego zawód i zarabia dorabianiem na chleb. O Chile… odwagi na pucz Piłsudskiego czy wiedzy nie starczy, bo kto napisze o pomyśle dziesiątkowania żołnierzy broniących Wojciechowskiego, a był taki pomysł, był. A ilu poszło w odstawkę za obronę legalnego rządu?Ale co tam…

  21. mol
    21 marca 2008 o 15:14

    Koleś – uwaga miny! Mam film „Zamach”, gdzie scenariusz bardzo blisko podprowadza w tej rejony, o których piszesz. Wiesz kto go zrobił?
    Ryszard Gontarz i Ryszard Filipski

  22. koleś
    21 marca 2008 o 15:41

    a nie, no jasne, jak się chce „dokopać” Marszałkowi, to mu się dokopie, ale ja po prostu chcę, by obraz był pełniejszy niż jest – koń Marszałka był piękny, ale kupę też walił!
    Skoro już Filipski… tak się złożyło, że w wędrówce po Polsce byłem w rejonach walki Hubala. Nocowałem w wiosce, gdzie po wodę chodziło się 400 m z jednego krańca i 400 m z drugiego, bo we wsi samej wody nie było. Mężczyzn zresztą tylko na lekarstwo. Jedna izba kuchnio-sypialnia, druga izba koń, krowa i świnka. Ludzie przesympatyczni. Chcieli tylko wiedzieć, czy ja śladem Hubala czy tylko tak. „Tylko tak”- rzekłem, nie wiedząc, czy to dobrze, czy źle, no nieważne, było zgodne z prawdą. Nocleg miałem. Gdybym powiedział inaczej, też bym miał, bo to chrześcijanie grzeczni, ale rozmawiać ze mną by nie chciano.
    Gdy o mundur chodzi, to on czysty jest tylko na portretach.
    Ja do dziś widzę na czarno ubrane kobiety samotnie siedzące na przyzbach. Wody im nie pociągnięto. Był rok 1985. Zdaje się, że film o Hubalu już wtedy był.
    Legenda żyje i ma się dobrze, a ludzie… nie dano im żadnego wyboru „podpięcia się pod akurat nierozstrzeliwaną grupę”… Ani teraz, ani wcześniej.
    Gorzknieję? Nie. Warczę. Miny? Wylecieć czy wdepnąć :), oto jest pytanie.

  23. mol
    21 marca 2008 o 15:51

    Ja tylko ostrzegłem, że są. Nie mówiłem, by nie wchodzić 🙂
    A ja byłem na wsi pod Nowym Sączem, a tam na górze Zyndrama (tak, tego, któy wiódł hufce pod Grunwaldem) piliśmy śliwowicę o rozmawialiśmy o „Ogniu”.
    To dobrze, że była śliwowica, bo chybaby się ludzie pozabijali. Dla jednych był bowiem bandytą, dla drugich bohaterem. A nawiasem: cała wieś (nigdy dotąd sie z takim natężeniem nienawiści nie spotkałem) – nienawidziła księdza miejscowego. Po co o tym pisze? A bo coraz mniej wzorców wydaje mi się do czegokolwiek użytecznych. Także tych, które służą do oceny przeszłości, prognoz na przyszłość, porządkowania teraźniejszości, oceny ludzi itp.
    Acha: oni byli bardzo biedni oraz upośledzeni, jak zapewniali.
    Chciałbym być taki biedny…

  24. koleś
    21 marca 2008 o 15:57

    sorry mol-u, odpowiem dziś jeszcze, bo temat ciekawy, ale… parę obowiązków mnie wzywa… odkurzacz z naprawy odebrać muszę! Kocham Święta, brr!

  25. koleś
    21 marca 2008 o 17:55

    Różne postaci historyczne czy aktualne wydają mi się ciekawe, wielu z nich posiada fajne cechy: Kisiel pisał jasno i dowcipnie, Passent czasem nieco zmącił czerwony świat prostaków partyjnych, Pułaski dał Stanom kawalerię, Dąbrowski z żołnierzy zrobił obywateli, Bartoszewski Niemcom prawdę w oczy mówił, Wałęsa powiedział „Dobry wieczór”, gdy temu drugiemu w ogóle to na myśl nie przyszło… Coś się w innym człowieku podoba, ale to nie znaczy, że ten ktoś nawet w minimalnym stopniu ma stać się wyrocznią. O nie, nikt mnie nie zwolnił z samodzielnego myślenia.
    Zobacz mol-u ilu to ludzi próbuje innych ludzi przedstawiać jako wzory, niemalże moda panuje, by być: szczupłym, wysportowanym, znającym języki, tralala tralali… ten to patriota, tamten to bohater, hagiografia tu, hagiografia tam, autorytet tu, autorytet tam. A potem wpada nagle fakt, a ten to króla chciał porwać, tamten kobitki lubił, ten „pomrocznością jasną” naród oświecił, ów słówko „bydło” rzucił i nie zwiał na Pragę… I ciach, po autorytecie, aureole można na złom oddać!
    Mnie się wydaje, że nagłe potępienie niedawnego autorytetu odsłania tak naprawdę naszą własną słabość, nasze skrywane poddaństwo, naszą tęsknotę za chwilą, kiedy ktoś nas za rękę weźmie i powie: „Tam idź, zrób to i tamto”, zdejmując z nas ciężar odpowiedzialności.
    A tak nie jest: odpowiedzialności z nas nikt nie zdejmie. To od nas zależy, czy nie przemieni się ona w nasz wyrzut sumienia lub przekleństwo dla nas po nas. Uff… a przeciem nie filozof.

  26. mol
    21 marca 2008 o 20:12

    Uważam, że odtąd każdy powinien iść i odebrać odkurzacz, by pisać potem takie rzeczy. Koleś! Szczerze żałuję, że nie jesteś blogelką 🙂
    Dołożyłbym tylko, że nieufność powinna być zalecana jako ważna cnota. Nieufność z zasady, wobec tych, którzy autorytety pilnie kreują oraz tych, którzy wiedzę posiedli, więc radziby pomniki zaraz zwalać. Bo tak naprawdę tylko pomiędzy nimi rozciągają się kwietne łąki racji, zależności, uwarunkowań, które aż się chce wąchać, smakować, poić nimi oczy. Świat Tych, Którzy Wiedzą jest na ogół pustynny, zimny, jałowy. Masz rację, że potrzeba autorytetu to efekt poczucia braku własnej wartości. Nie wiedzy, bo tej nigdy dość, a i tak zawsze można uzupełnić. Raczej strachu, że z tą wiedzą nie będziemy sobie umieli poradzić. Że nas przerośnie. A autorytet to ktoś, kto nas osłoni przed jej groźnym wzrokiem, usprawiedliwi z intelektualnej niemocy, weźmie wreszcie za ręke i poprowadzi gdzie trzeba.
    Łaaaał! A jeszcze dziś żadnego odkurzacza nie odebrałem! 🙂

  27. koleś
    21 marca 2008 o 22:25

    …też uważam, że dobrze było tu porozmawiać. 🙂
    Klimat jest dobry.
    A blogelki… to ci dopiero jeden temat pod płaszczem setek alibi. 🙂

  28. Anonim
    22 marca 2008 o 14:08

    Żurawiu, Grenadierze!
    Muszę Wam donieść, że kiedy Wy zabawialiscie się malowaniem tego i owego, Mol z Kolesiem zabawiali się tutaj wyjadaniem sobie nawzajem odkurzaczy z dziobków. I oczuwiście doszli do ciekawych konkluzji.
    Ustalili mianowicie, że mundury są czyste tylko na portretach.
    W ten sposób wyjaśnili sprawę garniturów i drelichów, tudzież koszulek polo na lato: te są czyste zawsze.

  29. ro
    22 marca 2008 o 14:54

    Oho!
    Serwer jak zobaczy słowo „donieść”, to od razu kojarzy mu się z anonimem.
    Nic z tego!
    Anonim, to ja, ro, do usług.

  30. koleś
    22 marca 2008 o 15:18

    …czyż nie możemy się z molem po powyższym komentarzu poczuć jak owa gospodyni domowa, która przygotowała wspaniałą kaczkę z pieczonym jabłkiem i sosem pomarańczowym, a pochwalona została za… kartofle? 🙂

    Wyobraziłem sobie mola z odkurzaczem w… dzióbku! No i mnie… 🙂
    tak czy siak, o rany, piszą o nas już anonimy 🙂

  31. mol
    23 marca 2008 o 09:48

    No to jak teraz Jezus zajrzy na tego bloga, co zobaczy? Zobaczy otóż wpis RO i pewnie sobie pomyśli: Cóż, pewne rzeczy się nie zmieniają. Zmienia się tylko kurs srebrnika do euro… 🙂
    ____
    A mundury rzeczywiście są czyste tylko na portretach. Jakoś sobie nie wyobrażam Jezusa w żadnym mundurze…
    ____
    Alleluja Bracia w Blogerstwie! 🙂

  32. ro
    25 marca 2008 o 09:45

    Chyba nie do końca zrozumiałem intencji tego wpisu, ale nie ukrywam, że bardzo mi się przyjemnie zrobiło.

  33. Grenadier
    25 marca 2008 o 10:12

    I po świętach 🙂
    Jak widzę z powyższego propaganda (polska) wiecznie żywa. Echa wojen sprawiedliwych (Kali ukraść krowe) i niesprawiedliwych (Kalemu ukraść krowe) odbijają się wieczną czkawką. I to już tyle wieków. Eh, zaiste mądry był to biskup, co owe wymyślił i do obiegu propagandowego wprowadził.
    Nie, żebym był jakowymś pacyfistą, bo tylko mącą w głowach, ale mundur zawsze będzie skalany (znowu ten Kali) bo taka jego uroda. Można go najwyżej trochę wybielić z posoki zachowując się w miarę przyzwoicie w czasie rozróby (niestety, pachnie to znowu tanią propagandą, ale ja mówię wprost, bez podtekstów), chociaż jak można w przyzwoity sposób pozbawiać życia innych…
    Chyba za daleko od tematu odszedłem… 😉

  34. mol
    25 marca 2008 o 12:39

    Przepraszam, ale mi tepsa odłaczyła internet w domu, bo mają awarię i mam czekać i milczeć aż się uporają. A ja myślę tylko w domu i nigdzie indziej 🙂

  35. Grenadier
    25 marca 2008 o 17:05

    tepsa? znaczy Francuzi, znaczy moralnie rozchwiani, znaczy socjaliści, znaczy lewacy, znaczy czekewarowcy, znaczy kolumbijczycy, znaczy partyzanci, znaczy werwolf, znaczy potwory, znaczy teściowa? hm… Ona Ci wyłączyła? Bo nie rozumiem 😛

  1. No trackbacks yet.

Dodaj komentarz