Żeby Cola była Colą!

Zaskakujące, jak wielu ludzi w Polsce wie, co oznacza multipleks. Gdy oglądam migawki z demonstracji, słucham rzucanych ze złością opinii, że dla TEJ telewizji miejsce na multipleksie MUSI SIĘ ZNALEŹĆ, to z rozbawieniem wpatruję się zaraz potem, jak telewizja publiczna tłumaczy widzom, niczym krowom na granicy czym jest cyfryzacja, i czym się ją je.

Coś mi się wydaje, że podobnie jest w kwestii ACTA. Wedle zwolenników teorii spiskowych, rząd wszechświatowy (któren jezd, bo jezd), tajny, potężny chce dzięki ACTA naciągnąć nam na buzie kaganiec, by sączyć do uszu treści podstępne, wyuzdane etc. czyli takie, którym on właśnie służy.

Zgroza mniemana zasadza się na tym, że np. dostawca usług internetowych (mówiąc po ludzku: ten, kto umożliwia ściągnie z sieci pirackich kopii filmów czy muzyki) będzie podlegał karze. Amatorzy kradzionej darmochy – też. Popularność sprzeciwu wobec ACTA polega na tym, że prawie każdy normalny obywatel normalnego państwa chciałby z jakichś powodów dać w trąbę swojemu rządowi. A czy w imię sprzeciwu wobec jakiegoś ACTA, czy z powodu jakiegoś multipleksu… Co za różnica?

Spotkałem kiedyś w autobusie faceta, który tulił do piersi dopiero co kupione na targu radio-cd. Taniocha – wyjaśniał. Dla syna. Spojrzałem na markę. Jak byk widniało PANASONIX. Nie miałem serca, by wyjaśnić gościowi, że padł ofiarą podróbki. I że właściwie to przepłacił. Znajoma za kurs taksówką z dworca PKP do szpitala na ul. Witosa w Opolu zapłaciła 60 zł, choć tłumaczyłem jej wcześniej, by uważała na taksówki podrabiane na modłę tych tańszych, korporacyjnych. Dała się oszukać, bo „podrabiacze” są nieźli w swym fachu. Sam jeszcze niedawno widziałem na jednym z targowisk naszywki na spodnie z markami „Wrangler”, „Levis” itd. Ba, kupiłem oscypkę z krowiego! mleka, nawet smaczną, bo obficie posoloną, a w popularnym supermarkecie „Colę original” za niecałe dwa złote. Tyle że pić się jej nie dało…

Nie wiem, czy cieszyć się z tego, że Parlament Europejski odrzucił ACTA i nie wiem, czy cieszyć się, że Kanada negocjuje z UE umowę bliźniaczo podobną do oddalonego przez PE projektu. Gdybym przyciśnięty do muru musiał jednak wybrać któryś z wariantów, powiedziałbym, że wolę nie być oszukiwany.

Oscypek ma być z owczego mleka, spodnie markowe, albo nie, taksówkarze zaś nie powinni rżnąć głupa.

I żeby Cola była Colą!

  1. ro
    10 lipca 2012 o 19:16

    Właściwie to powinienem być wdzięczny za ten felieton! Odmłodził mnie o trzydzieści parę lat. Trzydzieści cztery dokładnie.
    Soczewka – gdzieś koło Płocka, zaszyty w lesie ośrodek kempingowy nad jeziorem o tej nazwie. Obóz dziennikarzy studenckich, na który mnie wepchnięto jako naczelnego jedynej w Polsce wydawanej dość regularnie gazety wydziałowej, dla niepoznaki nazywanej „jednodniówką”.
    Kajaki, żagle (no, bez przesady: „maczki”), ogniska, kabaret, piwo, węgorze…, Jan Tadeusz Stanisławski, Ryszard Kapuściński, Edmund Osmańczyk, Jerzy Ambroziewicz. Trochę warsztatu, trochę rozrywki, trochę zabawy.
    -Panie profesorze, -do JTS – czy pan profesor grzeje?
    -A czy nie wyglądam?
    Oczywiście nie tylko przyjemności. Facet z KC, faceci (prezes i vice, a jakże: „Partia stawia na młodzież”) z GUKPPiW.
    Pytanie (moje) do „szczerego i otwartego” Faceta:
    -Dlaczego pozwalacie na lipę która się odstawia podczas wizyt Edwarda Gierka w różnych zakładach, PGRach? Dlaczego pozwalacie, żeby „malowano trawę na zielono”? (Akurat głośno się zrobiło o elektrowni Rybnik, którą na cześć Towarzysza Pierwszego Sekretarza „uruchomiono” przy pomocy stogu drewna. Dym poleciał z komina, DTV pokazał w głównym wydaniu, po czym w jakimś Tele-Echu ktoś chlapnął, że właśnie rozpoczęto montaż ostatniego kotła).
    -Bo gdybyśmy tego zabronili – pada odpowiedź – to oni (ci na dole) wymyśliliby coś jeszcze głupszego!

    Właściwie to zupełnie nie wiem, dlaczego przypomniał mi się ten epizod (z którego przed prorektorem d/s wychowania tłumaczył się… Staszek, szef Uczelnianki, który mnie był do tej Soczewki wypchnął).

    Panasonix…
    Lata temu kupiłem do fiata 125p gadżet – elektroniczny termometr. Miał pamięć, alarm oblodzenia i pokazywał temperaturę od (przynajmniej) minus 28 do plus 74. W czasie rzeczywistym!II W tych temperaturach wyświetlacz działał poprawnie! Termometr służył mi przez kilka lat, a temperaturę pokazywał z dokładnością do 0,1 stopnia. Bezbłędnie w całej skali! Co sprawdziłem przy pomocy termometru rtęciowego.
    Na obudowie była nazwa Panascanic, napisana charakterystycznymi literami.
    Nigdy później nie miałem tak dobrego termometru – choć kupowałem wyłacznie markowe.

  2. koleś
    10 lipca 2012 o 20:20

    fajnie się to czyta, ro… 2012 – 34 = 1978… ciekawe, kiedyś byłem na spotkaniu „dziennikarzy studenckich” w Poznaniu… byłeś tam może? dość znane spotkanie, gdyż jeden gość oskarżył innego gościa o „współpracę z SB”, publicznie nazwał go „esbekiem”. Jak na tamte czasy, czyli rok 1978, może 1979 (nie pamiętam dokładnie), było to niezwykłe wydarzenie.
    Oskarżony o współpracę ( nb. legendy chodziły o tym, że wchodził na każdą dyskotekę podając się za współpracującego z SB :))) , chwalił się kontaktami z jakimś pułkownikiem i takie tam – co jak na zasadę tajnego przez poufne było zaiste zastanawiające, nieprawdaż?), a ale do rzeczy – otóż oskarżony miotał się jak ćma w zamkniętym pokoju, wypił coś tam i nadział się na mnie – bo ja wyjazd do Poznania wykorzystałem, aby powłóczyć się po mieście a nie po to, aby nawiązywać znajomości z przyszłymi dziennikarzami „masmediów”. Nie bardzo wiedziałem, co ze swoim młodym życiem zrobić, ale byłem już na tyle doświadczony, by wiedzieć, iż zawsze znajdzie się taki, który mi będzie paluszkiem wskazującym mówił, co powinienem był i w ogóle.
    Zmęczony nieco spacerem po Poznaniu, znudzony problemem jakiegoś gościa, który mówił, żę nie jest kapusiem, poradziłem mu, aby zwyczajnie, publicznie powiedział o oskarżeniu, że to go zabolało i nie widzi innego wyjścia, jak poinformowanie kolegów, o tej przykrości ma się rozumieć. Zaznaczyłem też, że chwalenie się rozmowami z jakimś pułkownikiem stwarza wokoło niego nimb porównywalny niemalże z tym, jaki otacza przewody elektrycznego pastucha. To bardzo spodobało się owemu koledze i zaproponował wspólne pójście do jakiegoś klubu studenckiego, on załatwi wejście, byle bym się tylko podawał za szefa jakiegoś klubu studenckiego (tu nazwa)… Powiedziałem, że ja się podawać nie będę, na co on, że to mało istotne, bo on poda mnie a ja nie mam się odzywać i w ogóle. I weszliśmy. Klub nie był przepełniony, bo jakiś czas wcześniej paru karateków pobiło (czy nawet zabiło?) jakiegoś studenta i była afera, o której mówili wszyscy studenci a żadne media.
    Nazajutrz, stało się jak radziłem. I co ciekawe – wszyscy byli szczęśliwi, wszystkim ulżyło, były jakieś przeprosiny, które skończyły się wielką balangą ku czci Ojczyzny i na pohybel Partii – jakkolwiek Historia skrzeczała z boku, że to odwrotnie – ale kto tam się interesuje Historią, skoro to stara rura i z niej cuchnie.
    I kiedy tak sobie czytam mola, to czytam to, o czym czytać mogę wszędzie a wolałbym przeczytać coś, o czym się mówi. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że gdyby ta druga strona miała tyle samo do powiedzenia, co strona obecna – to napisałbym to samo. W pisaniu tych stron bowiem nie chodzi o prawdę, ale o służenie swoim. Cholerka…że też ja znowu muszę chlapnąć to, co wszyscy wiedzą, i nawet kiwają palcem w bucie!. Tak, rzecz w tym, że nawet jak ktoś kiwnie palcem w bucie, to i tak tego nie widać.
    Co? A dlaczego mam to szerzej tłumaczyć? To naprawdę jest proste. 🙂

  3. ro
    10 lipca 2012 o 20:48

    Nie, w Poznaniu wtedy nie byłem, ale byłem jakoś w tym czasie w Bydgoszczy. Datę można dokładnie ustalić bo był mecz Polska-Portugalia do jakichś mistrzostw, który musiałem oglądać w klubokawiarni w jakiejś wiosce między Bydgoszczą a Warszawą, bo cała załoga nyski tak chciała. I wtedy Deyna strzelił bramkę i wszyscy bardzo się cieszyli (albo nie strzelił i wszyscy się martwili).

  4. koleś
    10 lipca 2012 o 21:03

    Portugalii to strzelił rogala z rzutu rożnego 🙂 Wszyscy (o względności Wszechświata, która wyklucza Portugalczyków 😉 ) się cieszyli.

  5. ro
    10 lipca 2012 o 22:04

    O właśnie! Tak było. Czy polska reprezentacja tak rzadko strzela bramki, że wszystkie da się spamiętać, nawet te sprzed trzydziestu paru lat? 🙂

  6. 11 lipca 2012 o 08:16

    Ale Koleś: akurat o tym porozumieniu Kanady z UE, będącym ponoć kopią ACTA „mówi się”, co łatwo sprawdzić na wp.pl. Przynajmniej mówiło się wczoraj. I już tak się pogubiłem w tym, po której stronie jestem lokowany, że przestałem się tym przejmować. Nie nadążam 🙂
    Smak truskawek… Boski!
    Czy staję się czerwony?
    Czeeerwooony jak ceeegła..? 🙂

  7. koleś
    11 lipca 2012 o 09:02

    ACTA przedstawiciele naszej szeroko rozumianej polskiej demokracji model tusk & co próbowali reszcie unijnej przemycić jako dodatek do komisji handlu rybami czy jakoś tak, pewnie ze względu na zapach, który nie każdy lubi ale niektórym się kojarzy z najczystszym k… (lub jakoś tak)… To zdanie jest napisane pół żartem, pół serio, czyli żartem to są te skojarzenia, a serio, że niestety, najlepiej się w tej prezydencji nie zapisaliśmy. I to mimo trąbienia różnych dyżurnych mediów, jacy to my cacy i nawet jajecznicę umiemy usmażyć na twardo!
    ACTA – zapadną mi w pamięć między innymi też dlatego, że niejaki poseł Niesiołowski na widok dwóch dziewczyn, z których jedna miała plakat z napisem: „Czy mamy Prezydenta?” a druga: „Co na to nasz Prezydent?” powiedział, że to są idiotki. Jak wiadomo sam poseł Niesiołowski nigdy w swojej młodości nie chciał niczego spalić, niczego wysadzić w powietrze, zawsze należał do partii, które budowały Polskę demokratyczną i w ogóle jest to wzór człowieczy numer 1 i pół! Uogólnił pan poseł swą głęboką opinię o zidioceniu polskiej młodzieży, ze szczególnym wskazaniem na tych protestujących przeciwko ACTA i już! Tusk coś tam miauknął, że mu pokaże, ale kto zna Tuska, ten wie, że on pokazuje. Jak się buduje autostrady na przykład. Nigdy w życiu tyle się wybudowało i nigdy w życiu tyle nie naobiecywano.
    Ja wiem, molu, siedzisz przy PO. Chleb dają. No trudno, nie wymądrzam się nad Twoją decyzją i ich postanowieniem – ale jesteś w sytuacji klienta. Zwyczajnie – ich człowiek. Póki nie będziesz mi wciskał, że jesteś niezależny – mogę sobie z tym żyć. Na tym blogu – możesz używać do woli brzydkich słów. Ale nie możesz do woli pisać! Już kiedyś, w barze, napisałem Ci, że wolność cholernie dużo kosztuje i bardzo często płaci się za nią biedą! Paradoks, co? Płacić biedą, kiedy inny płacą kartą 🙂
    Więc klnij. Ale nie usprawiedliwiaj na siłę jakiejś wtopy z ACTA. Był to skandal i skandalem zostanie. Jak sobie Tusk dobiera donosicieli na doradców – to jego sprawa. Ale niech nie oczekuje, że donosiciel doniesie mu o zagrożeniu. Donosiciele donoszą na innych, by sobie polepszyć a nie by donoszącego przed czymś ustrzec, bo „ustrzec” jest tylko efektem ubocznym donosicielstwa – o tym rządzący zapominają a potem się dziwą… pro publico boni!

  8. ro
    11 lipca 2012 o 09:37

    Robiło się skecz.
    Prestidigitator (a z braku tegoż – zwykły iluzjonista) brał do ręki „Trybunę Ludu” („Neues Deutchland”, „Rude Pravo”) i mówił:
    -Proszę państwa! Oto gazeta. Wydawałoby się, że zwyczajna, taka jak na całym świecie. Ale tak proszę państwa nie jest! Za chwilę się o tym przekonamy (orkiestra, tusz!) To jest złotówka (marka, korona). Takze zdawałoby się – zwykłe pieniądze, ale nie, proszę państwa! Wkładamy nasze pieniądze w tę gazetę, potrząsamy, czytamy… i nic! Odwracamy stronę, znowu czytamy… I tu proszę Państwa nic nie ma! Odwracamy następną – tu nadal nic nie ma. Odwracamy kolejną – i tu też nic nie ma!

    A transformacja ustrojowa? Bierzemy do ręki „Trybunę Ludu”, którą już przeczytaliśmy, zgniatamy ja w kulkę, po czym rozprostowujemy i mamy pań… to jest gazetę po transformacji.

    Truskawki…
    Truskawki w tym roku są wyjątkowo paskudne! Jakos nie mam szczęścia. Twarde, suche, bez smaku. Zarówno te rodzime, jak i te z „importu wewnętrznego”. Upał! Czereśnie – jak się trafi, najlepsze były hiszpańskie. Nasze – lepiej nie mówić!
    W ogóle jakoś mi ten rok sparszywiał.

    Płemieł zeznając przed prokuraturą… To jest dopiero transfoł… transformacja! Wyobraża ktoś sobie Cyrankiewicza zeznającego przed prokuratorem?! Albo Jaroszewicza! Albo choćby tylko Pińkowskiego! Ale nie! Dzielny płemieł stawił się na wezwanie (a może pozwolił się stawić u siebie w kancelarii?). Założywszy ręce do tyłu, skrzyżował w obu dłoniach środkowe i wskazujące palce i patrząc śmiałym wzrokiem w oczy śledczemu, dzielnie zeznawał.
    Nos minął ucho prokuratora o włos.

  9. koleś
    11 lipca 2012 o 10:09

    http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Stefan-Niesiolowski-o-ogrodkach-dzialkowych-to-budy-i-rudery,wid,14749546,wiadomosc.html
    Kiedyś wędrując po Polsce trafiłem na wioski zasiedlone przez tych, którym ich wsie zabrali, zniszczyli w ramach „akcji Wisła”. Gdzieś na Pomorzu. Były lata osiemdziesiąte a ja miałem wrażenie, że od roku 1945 nie remontowano (bo nie remontowano) prawie nic. Obok były wsie osadników różnych, przesiedleńców nieszczęsnych… ale to wszystko niszczejące. Budy i rudery.
    Zwyczajnie – mogła polska prasa peowiecka, tfu postsowiecka!, pisać, o Ziemiach Odzyskanych, ale chłop wiedział swoje. Zabrane były. Róznym ludziom o nazwiskach takich jak Schliewe czy Klabunda. A chłop wie, że jak coś zabrane, to ktoś się kiedyś upomni, więc co? Inwestować w to, co i tak zabiorą? Nawet władza przecież taka głupia była, że zrobiła reformę rolną, dała a zaraz potem do kołchozu gnała.
    Po co więc inwestować?
    Wegetowało więc to – a że nie tylko to – więc teraz GW może głupio pisać o „zapyziałej Polsce”.
    I w ogródkach faktycznie stoi sporo bud i ruder.
    Nie będziesz naprawiać – jeśli wiesz, że mają cię wyrzucić.
    Ale są też działki jak perełki.
    Poseł Niesiołowski wie, że są.
    Ale udaje, ze nie wie.
    I nikt mu nic nie zrobi.
    Ty też, molu, wiesz, że są takie działki i, być może, napiszesz, że tam tacy to są, których żadna siła nie ruszy, bo oni z posad są i bryłą świata byli, albo cóś.
    Pewnie i tacy też są.
    Ale większość są niczym biedni Łemkowie na Pomorzu czy przesiedleńcy niedomordowani na Wschodzie – najłatwiej na nich pohukiwać, że budy postawili, pisać z pogardą o zapyziałej Polsce (a w podtekście – że „my”, czyli kto? pytanie za 10 gr bez dodatku sportowego – zrobilibyśmy lepiej) – można. Nienawiść tylko rośnie. Zasklepia się. Kiedyś puści. Bo to oczywiste, że puści. Ktoś oberwie za Niesiołowskiego, bo to tak przecież jest. I on o tym też wie, ten poseł, mający w pogardzie najwyraźniej wszystkich stojących niżej niż on na drabinie naszej społecznej, importowanej z unii.

  10. 11 lipca 2012 o 17:59

    Dawno temu, gdy w Nysie były prawybory zostałem przez twardego prawicowca przedstawiony Niesiołowskiemu jako twardy prawicowiec właśnie. No miło mi było, któż nie jest trochę próżny. Potem pod sceną z której przemawiali różni ludzie z różnych partii zrobił się dym. Patriotyczna młodzież nacierała na lewicowców, a wśród nacierających był Niesioł. Ja też nacierałem ale fotoreporterem, bo mi kazał się trzymać za plecy 🙂 Sytuacja była zabawna, bo pchaliśmy się wespół w zespół, choć z odmiennych pozycji i poglądów. Niesioł w imię ZChN, ja dla dobrych ilustracji do tekstu. Ale zapamiętałem tę scenę tylko dla oczu Niesioła. Było w nich tyle szczęścia, autentycznej radochy, że dokopuje oto lewym, że przyjemnie było na nie patrzeć 🙂
    Po latach, gdy Ów Mąż Zacny i Piroman przeszedł do PO to się zdziwiłem. Bo to albo partia grubasów z cygarami w ustach i „moro ty moja”, albo wielbiciele dymu… Ale widzę, że i tu dymi… Byłażby PO partią tak pojemną, czy aż tak umysłowo pomieszaną? 🙂
    Wiesz, Koleś, ja „siedzę teraz przy PO”, ale to niczego we mnie nie zmienia. Powiedziałem kiedyś ro: sprawdzam. I żeby zweryfikować Jego tezę o istnieniu super-cenzora, który eliminuje z sieci nieprzychylne dla władzy treści zamieściłem wpis: Rząd Tuska jest do dupy! Wisiał parę dni. Wystarczająco długo, by poznali go też ludzie z PO. Pośmiali się, a ja wpis zdjąłem, bo wydał mi się taki jakiś… zbyt prosty.
    A co do ACTA. Gdzieś czytałem szacunkowe wyliczenia, że 80 proc. ruchu w sieci to ściąganie pirackiego oprogramowania oraz muzyki. No wiem – sam o tym pisałem, jest to tu gdzieś na blogu – gdyby nie piractwo nie zeszlibyśmy jako Polacy z informatycznych drzew. Można się upajać konserwatywnym: kiedyś kompozytor dostawał za utwór sakiewkę, a potem miał spadać. Ale to inna opowieść. Teraz i tu – piractwo nie jest romantyzmem, ale kradzieżą. Śmieszy mnie, gdy czytam wywody prawicowych publicystów piszących, że Janosik był złodziejem, którego słusznie powieszono, a zaraz potem, że działanie przeciwko piractwu zagraża wolności. No albo – albo.
    Nie mam wątpliwości, że w sprawie ACTA rząd dał dupy. Byłbym obłudny, gdybym twierdził, że nie cieszę się ze swojej kolekcji muzycznej i filmowej:-) No, tu skończę 🙂
    Pisząc o ACTA miałem na myśli to, żebym nie musiał być tak czujny jak muszę, tylko mógł swobodnie zadzwonić do uczynnego faceta, który częstuje mnie papierosami. Żeby one nie musiały być tak zmemłane i żeby on to robił bez konieczności stosowania dziwacznych szyfrów przez telefon. Słowem chcę wolnego handlu.
    Jeśli wczytać się w ACTA, nie ma w niej nic co grozi wolności słowa. Ale tak to zostało wmówione i „sprzedane” opinii publicznej.
    Słowem: ACTA tak, ale z wolnością kupowania papierosów z Chin.

  11. 11 lipca 2012 o 18:16

    Ops! Przeczytałem wywiad z Niesiołem (to nie tandetna familiarność, tylko niechęć do klepania w klawiaturę). Faktycznie śmieszne jest, gdy gość, który był ongi bożyszczem prawicy i dręczył Pawła Kukiza za piosenkę „ZChn się zbliża”, dziś obrywa za „lewicowość”, czyli nazywanie dziennikareczek idiotkami.
    Zawsze mnie ciekawił fenomen: czemu może być stolarz-idiota, prezes-idiota, a idiotą nie może być dziennikarz?
    I czemu z faktu, że ktoś nazwie dwie dziewuszki idiotkami, wyciągany jest wniosek, że młodzież to idioci?
    Kiedyś facet, którego cenię, a był posłem, zapytał mnie, czemu tak łatwo nam, dziennikarzom przychodzi pisanie, że politycy są sprzedajni?
    Czułem podstęp więc powiedziałem, że „taka jest opinia publiczna”.
    Zapytał więc, czego się spodziewałem, czy żaden z dziennikarzy nie jest sprzedajny?
    Nie umiałem odpowiedzieć.
    Dobre, czyste, mądre, te, uczciwe społeczeństwo (w swej masie). I bandycka klika rządząca tym chodzącym Ideałem…
    Jakoś mi te dwa puzzle nie pasują…
    Polewam 🙂

  12. 11 lipca 2012 o 18:28

    Sorry za rozwlekłość, ale byłem u lekarza. Się przeziębiłem jak jasna cholera! Więc czytam powoli i piszę powoli 🙂
    O działkach: Z lat szczenięcych pamiętam, że były one poza obrębem Opola.
    Potem Opole się rozrastało, więc wchłonęło działki. Norma.
    Dziś, np. obok REALA stały się atrakcyjnymi terenami pod zabudowę.
    Byłoby – moim zdaniem – sensowne, jakieś przeniesienie ich znów poza teren miasta (odszkodowania za zabudowania do rozmowy), albo uznanie, że pieprzyć je – niech będą niczym Central Park w NY.
    W każdym razie fakt, że połowa artykułów proponowanej przez rząd ustawy jest niekonstytucyjna jest kompromitująca i cały zespół prawników rządu powinien wylecieć z pracy, natychmiast.
    W centrach polskich miast mieszka wielu starych ludzi. Rok w rok trwają przepychanki na temat ogródków piwnych, bo oni chcą spać!
    Mówiłem, pisałem (są na tym blogu te teksty), że należałoby ich na godnych warunkach przenieść na obrzeża miasta. Fundnąć np. koszt przeprowadzki, załatwić formalności itp.
    Nie chcę działkowców prawie w centrum miasta. gardzę dziennikareczkami, które robią o nich reportażyki dając mówić, że ależ oni są szczęśliwi pod kasztankiem rosnącym o rzut beretem od dwupasmowej ulicy.
    Gorączka mi rośnie. Kończę i polewam 🙂

  13. koleś
    11 lipca 2012 o 18:39

    Pamiętaj molu, że polemizujesz z facetem, którego pamięć sięga nie tylko prawyborów w Nysie czy czasów, kiedy to ZChN miało mi bojkotować coś, czemu ja miałem szefować [ o tym kiedyś], ale jeszcze głębiej, do czasów magnetofonów „Tonette” i piosenek Chyły a także Holoubka w „Dziadach” Mickiewicza. Pamiętam czasy ekscytacji niemalże seksualnej, kiedy to Hondy wjechały w Pana Hanuszkiewiczowskiej reżyserii „Balladyny”. Młodszym należy przypomnieć, że „Dziady” Mickiewicza Adama i „Balladyna” Juliusza Słowackiego, to utwory polskie i w tymże języku spłodzone.
    Piszę to by coś podkreślić.
    Podkreślić wolność felietonisty.
    Tego, jak czuli się oni felietonowi panowie w tamtym czasie. Również swobodnie i również mogli powiedzieć „sprawdzam”. Dzisiaj ten, który dożył naszych czasów, Passent Daniel niejaki, opowiada, jak bardzo był prześladowany przez cenzurę.
    Ónże! Pupilek „Polityki” Mieczysława F. Rakowskiego!
    Ja dość dobrze pamiętam jego felietony, bo facet umiał pisać i umie pisać. Ale też pamiętam pewną ocenę: „to są ludzie, którym Partia daje margines swobody, ale od czasu do czasu muszą oni zaznaczyć swą przynależność”. Więc polecam Twojej uwadze to, co napisał Daniel Passent po 13 grudnia 1981 roku.
    Dlatego, molu, Twoje zdanie, każdy cenzor, także ten komunistyczny, po naradzie z I sekretarzem i konsultacji z Warszawą, puściłby „w ramach czegoś”, ot, na przykłada w ramach eksperymentu dzięki któremu można by było zlokalizować nieznanych dotychczas „wrogów ludu”, czyli tych ośmielonych Twoim tekstem ludzi wyrażających np. mailowe poparcie dla Twoich słów. Może do Ciebie to jeszcze nie dotarło, bo to jest prawo z serii tych mniej znanych, ale brzmi ono: „W rękach partii jesteś tak długo narzędziem, dopóki sam kogoś nie zaczniesz używać”. A i wtedy możesz być młotkiem używanym przez motykę 😉 do przyklepania paru rzeczy, które zabijały ćwieka. 🙂 Serio, molu, to jest życie partyjne, czy się Tobie to podoba, czy nie! Albo się na to zgadzasz, albo nie. Bądź sobie w tej partii (posiadanie legitymacji jest tylko formą lepszej przepustki), bo ona jest jedną z wielu – a póki co lepszego modelu nie wypracowano. Czuj się swobodnie. Ale pamiętaj o Passencie. Twoja swoboda komuś pasuje – przestanie pasować, to przekonasz się, ile ona znaczy.
    Może się mylę i PO jest partią o szerokich marginesach? PZPR też taką była w porównaniu z innymi partiami komunistycznymi – lubi się o tym milczeć. Tam „od zawsze” walczyło ze sobą skrzydło stalinowskie ze skrzydłem socjaldemokratycznym – i każde z tych skrzydeł posiłkowało się ludźmi, niektórych zjadając na śniadanie, innych jako przystawkę a innych wyciskało jak cytrynę i wyrzucało na śmietnik. Bo to była walka o władzę.
    ——————–
    Chcę sprawę ACTA zamknąć, skoro jest nieaktualna. Ale tzw. piractwo, brachu, to był… he he temat zastępczy. Istota rzeczy, (za którą zresztą Tusk joby zebrał do swoich unijnych consortes) polegała na działaniach różnych służb po otrzymaniu „doniesienia”! Nie lubisz sąsiada? Donieś gdzie trzeba, że facet ściąga! I zanim się wytłumaczyłeś, żeś zając a nie wielbłąd, to różne się rzeczy dziać mogły! Unia to by była jeszcze czy już Sowiety? Jak myślisz? Ale już mi nie pisz o „piractwie”. Ile razy mogę wspominać, że bolszewia wzięła się ze współczucia dla biednych robotników i pracy dzieci w fabrykach, co?

  14. 11 lipca 2012 o 19:07

    Balladyna na motorach? He he… Pamiętam rysunek: po scenie jeździ dwóch takich, ryk silników potężny, a jeden mówi do drugiego: Proszę nie szeleścić cukierkami!
    Frakcje? Natolin kontra Puławianie.
    Pocztówki dźwiękowe z „Żetem” Nie wiem jak się to pisze 🙂
    „Cysorz to ma klawe życie…?” Nie ze mną te zagięcia Koleś 🙂
    Chyba jesteśmy w tym samym wieku.
    Znasz smak oranżady w proszku, który pryskał na języku? No po co pytam 🙂
    Ale „przejdźmy do ad remu”.
    Nie jestem w PO. Powiedziałem im na początku, że nie wstępuję i nie wstąpię. Oni na to, że przecież mi nie proponują. Ja na to, że to tym lepiej, bo nikt mnie nigdy nigdzie nie chciał i się przyzwyczaiłem do bycia niczyim 🙂
    Otóż dowcip, albo dramat – jak chcesz – polega na tym, że wciąż piszę to co myślę.
    Powiem Ci gorzej: zaproponowałem swoje usługi (oparte na doświadczeniu, nie wiedzy) partii – powiedzmy – odmiennej. Zrobili naradę, zrezygnowali. Chcieli wiary w siebie, a ja oferowałem tylko znajomość technik.
    Tu teraz też mnie pewnie wyleją. No i co? Chciałem wolnego rynku, to go mam.
    A odnoszenie wszystkiego do praktyk PRL… Co z tego wynika prócz rechotu? Jaka nauka? To trochę tak jakby się pastwić nad III Rzeszą, że była niedemokratyczna. Ziewanie…
    Polewam. Co ja dziś taki hojny? 🙂

  15. koleś
    11 lipca 2012 o 19:40

    Najbardziej nie chcieli pastwienia nad III Rzeszą ci, którzy wcześniej pastwili się nad innymi.
    To tak a propos, boś walnął. 🙂 he he zgodnie zresztą z tym coś napisał o „usługach opartych na doświadczeniu a nie wiedzy”. Molu! Otóż zwyczajnie brakuje nam wiedzy! No nie stawiaj się w rzędzie tych, bo dość jest ich w Polsce, którzy tzw. doświadczenie stawiają wyżej od wiedzy, lub też za pracę uważają tylko tę fizyczną na roli co boli lub przy rowie na zdrowie!
    Jesteś przydatny w swej wierze w rynek i pod tę kategorię podciągniesz wiele. Ja w tym widzę próbę uporządkowania swego świata. Ostatecznie to rybka, czy się wylatuje z pracy za poglądy, czy z powodu przeciągu…

  16. ro
    11 lipca 2012 o 19:54

    W ramach walki z przestępczością tzw. służby zażądały wprowadzenia obowiązku rejestracji przy kupowaniu karty pre-paid. (Absolutnie nie chodzi tym razem o zacieśnienie stosunków partia-naród!). Bo przestępcy załatwiają swoje sprawki przez takie właśnie telefony na kartę, a znalezienie właścicela co prawda jest możliwe, lecz trudne i wymaga od operatora ujawnienia policji nazwisk około 200 niewinnych osób (to wyjaśnia fenomen nagłego wzrostu liczby podsłuchów w czasach rządów Tuska!).
    Tak więc teraz przestępca będzie załatwiał swoje szemrane interesy przez komórkę jawną, zarejestrowaną i właśnie ukradzioną. A jak będzie miał fantazję, to po zakończonej rozmowie podrzuci właścicielowi komórkę pod drzwi.
    Jeżeli zdąży przed ABW i ów właściciel jeszcze będzie miał drzwi.

  17. koleś
    11 lipca 2012 o 20:06

    A ponieważ ja też hojny jestem…
    spróbuję wytłumaczyć
    Trybunał Konstytucyjny kwestionując ustawę o ogródkach działkowych pokazał, czym jest polskie ustawodawstwo w praktyce. Można sobie wiele teoretyzować np. o przyjaźni a potem kumpla wystawić do wiatru. I tak jest z naszym ustawodawstwem – tyle gadają o pracy dla dobra wspólnego, a jak przychodzi co do czego to widać – akceptacja przez Sejm monopolistycznej praktyki, usankcjonowanie tego, że podatnicy płacą za to, aby jedna organizacja była niemalże tak niezależna jak PZPN! Wizja Rzeczpospolitej jako płachty czerwonego sukna – jak najbardziej się sprawdza. PZPN pokazał kiedyś polskiemu rządowi, gdzie może skoczyć, jeśli chce pocałować Listkiewicza w dupę albo jakoś tak ;), niewiele brakowało, aby PZD było w podobnej roli 🙂 Kto ma większość w Sejmie? Zapewne ci, którzy dysponują przewagą doświadczenia nad wiedzą, prawda?
    Przez kilkanaście lat Sejm I Rzeczpospolitej deliberował na temat kształtu guzików przy mundurach naszego wojska ( 25 tysięcy żołnierza na obszarze 3 razy większym niż obecna RP)… i ja nabieram przekonania, że TRADYCJĄ naszego Sejmu nie jest Konstytucja 3 Maja i wolności obywatelskie, ale DUPERELSTWO i GŁUPOTA…

  18. 11 lipca 2012 o 20:12

    Życie jest bardziej skomplikowane Koleś: Nie kupiłbym książki, której autor zamierzałby mi dowieść, że III Rzesza nie była demokratycznym państwem. Kupiłbym taką, która zalecałaby mi się zajawką, że Hitler kochał demokrację. A kto w kolejce patrzyłaby na mnie z niesmakiem, akurat mi wisiało i wisi. Ostatecznie kupiłem „Czarną Bibilię” i omal fucka nie pokazałem tym zniesmaczonym.
    Chcę WIEDZIEĆ, a nie WYGLĄDAĆ.
    Wiedzy nam brakuje. Jak każdemu. Rzecz w tym, że my CHCEMY się uczyć, co odróżnia nas od tych, którzy sądzą że już całą wiedzę POSIEDLI.
    Porzucę liberalizm bez żalu, gdy dowiem się, że to idea głupia, zła, nieproduktywna w żadnym sensie. I zostanę piewcą tej innej, lepszej, mądrzejszej.
    Ja się walnąłem? Przecież kopałem działkę moich rodziców z nienawiścią, ale używałem do tego prymitywnej siły oraz zdobywanego doświadczenia, a nie wiedzy o tym, czemu Luftwaffe przegrała Hitlerowi wojnę.
    A może nie wylecę? Może komuś trzeba więcej czasu na refleksję? 🙂
    ro leci jak zawsze swoim torem: gdyby min Macierewicz znalazł odpowiedzialnych za katastrofę smoleńską na podstawie billingów rozmów telefonicznych, uznałby to za dowód sprawności IV RP i piał z zachwytu 🙂
    Co nie oznacza, że mi się jakiekolwiek podsłuchiwanie podoba

  19. 11 lipca 2012 o 20:24

    Wyjaśnienie dla ro: terroryści dzwoniąc do siebie stosują banalną technikę przekazywania połączeń. Czyli klient A dzwoni do klienta B poprzez dziesięć różnych telefonów łączących się nawzajem. To oszukuje ponoć nawet amerykański system globalnego podsłuchu ECHELON.
    Lepiej pisz: „nienawidzę Tuska”, ale tego dziwacznie nie uzasadniaj 🙂

  20. koleś
    11 lipca 2012 o 20:26

    Nie „się walnąłeś” (czyli popełniłeś błąd), ale „walnąłeś”, czyli palnąłeś… Ale nie ciągnij w stronę dyskusji typu „kto czego nie powiedział a co powiedział” – bo szkoda na to czasu.
    Myślałem, że podchwycisz jakieś wątki, ale trudno, nie chcesz.
    Poza tym – nie wiem, co by było, gdyby Macierewicz… jakkolwiek wizja piejącego z zachwytu ro wydaje mi się dość atrakcyjna, bo niecodzienna wszak. Próbuję sobie to wyobrazić, jakieś miejsce publiczne i ro piejący z zachwytu. Hm, może bym się dosiadł i byśmy tak piali obaj? I gdyby nas tak było więcej, to pianie byłoby normalne a niepianie odwrotnie? 🙂
    Może jest jakaś szansa na to, aby nasze pianie było na jedną nóżkę bardziej 8)
    Tak czy inaczej, molu – niestety – twarzą „tamtego” systemu był niejaki Olszowski czy inny Siwak i oni ściągali na siebie uwagę, niczym czerwona płachta na corridzie („Corrida po polsku” – zerknij), ale szpadę trzymał Jaruzelski i trafił dobrze!, Teraz twarzą tego systemu jest Kaczyński czy Niesiołowski, ale pytanie jest już – kto trzyma szpadę? I dlaczego tę szpadę wbija się nam a nie w naszej obronie?

  21. 11 lipca 2012 o 20:36

    Postaw, nie płachta 🙂 Ale to drobiazg.
    Odważ się Koleś: napisz: wolą sporej grupy narodu wybrane do Sejmu zostały głupki. Odważ się zrobić kupę wprost na głowy tych elektorów. Powiedz im – głupio jesteście rządzeni, bo guzik wiecie, a zwłaszcza nie wiecie kogo wybieracie. Bo wolicie kupić sobie parówę niż gazetę, a czytacie z trudem więc tylko z TRWAM bierzecie wiedzę. Śmiało Koleś – namawiasz innych do szarż, więc machnij szablą i sam pobież ciągnąc za sobą innych.
    Podchwyciłem wątek, jak chciałeś, ogródków działkowych. Wal, Koleś w Niesioła i broń organizacji na której od TRZYDZIESTU lat stoi ten sam facet. reszta podobnie zaawansowana stażem. Napisz Koleś, namawiam, że to skamielina peerelowska chołubiona i wybierana przecież nie przez Kosmitów. Ale nie napiszesz, bo te zasrane działki potrzebne Ci były do jechania po Niesiole 🙂 O! to taka taktyka w której strategii ani du, du…
    Twarzy PRL było wiele. Jak się chce psa uderzyć kija w postaci mordy Siwaka zawsze się znajdzie. Ale zadaj sobie trud odpowiedzi na pytanie, czemu wybory w 89. Solidarność wygrała wśród ambasadorów nawet w Tiranie?
    Uwiera?
    Polewam 🙂

  22. ro
    11 lipca 2012 o 20:41

    Jak na razie to nie ja pieję. A że nie Macierewicz jest opiewany?! Cóż… Chyba chłopina będzie musiał to jakoś przeżyć.

  23. koleś
    11 lipca 2012 o 21:23

    Nie molu, tak bawić się nie będziemy 🙂 Dobrze wiesz, że wybierają Niesiołowskiego dlatego, że ma taki a nie inny numer na liście, prawda? Jakkolwiek na pewno są ludzie, którym on odpowiada. Mnie nie odpowiada. Dla mnie to prymitywny człowiek od rozbijania dyskusji, ba, od niedopuszczenia w ogóle do niej. Jest to jeden z tych, z którymi można się tylko kłócić. Robi to dobrze, więc jest użyteczny.
    Natomiast wyborcy?
    Wybierają na tej podstawie jaką mają. Z gówna bicza nie ukręcisz, skoro lubisz te klimty molu 😀 , ale możesz z gazety zrobić gwno i robić to tak sprytnie, że przez lata ludzie myśleli, iż tak ma być. Że lustracja to „oszołomy”, że zbrodniarza można usprawiedliwić… W dodatku ci, którzy usprawiedliwiali mieli rzeczywiste wsparcie możnych tego świata. Komunizm trwał w Polsce ponad 40 lat a nie 12 lat jak hitleryzm w Niemczech. Niemcy poważną próbę uwolnienia się spod wpływu hitleryzmu podjęły dopiero po roku 68. U nas ten proces jest powolny, zwyczajnie też, typowo po polsku, niekonsekwentny. I tyle.
    Przez 40 z górą lat mądrzy ludzie wsadzali „swoich” gdzie się dało: do mediów, do kościołów, do organizacji wszelakich… I oczywiście, nikt nikomu przecież nie szkodził, no poza paroma przypadkami, któreśmy oczywiście napiętnowali zdecydowanie i pryncypialnie.
    Dlatego, molu, jesteś potrzebny, bo zwyczajnie głęboko i szczerze w to wierzysz… Was wszystkich – jak jeden mąż i pół żony – zdradza jedno – pogarda dla ludzi, teraz nazywanych wyborcami.
    Chętnie byś ją podsunął mnie – ale nie znajdziesz właśnie u mnie tego znaku charakterystycznego dla wszelkiej maści dyktatorów, zamordystów, puczystów, faszystów czy komunistów – poczucia wyższości nad innymi przy równoczesnym bronieniu do upadłego, wbrew faktom i logice, „swoich”.
    ——————–
    Może byś zechciał kiedyś zauważyć, że akcja „podważamy autorytety” była na rękę przede wszystkim tym, którzy chcieli dokonać i chcą dokonać nadal niedemokratycznego zwrotu (co ty mi bredzisz o ogródkach? typowe: zaatakować za coś, czego się nie powiedziało!) – by – w przeciwieństwie do takiej Hiszpanii, nie było żadnej osoby, która w razie czego mogła wystąpić i powiedzieć: „nie tędy droga”. Zauważ, że autorytety należy ośmieszać i ośmieszeni nie przeszkadzają, są dalej obecni w życiu publicznym. Im większy cham i gbur, karierowicz czy inna taka postać – tym bardziej na świeczniku: Czarnecki, Niesiołowski, Palikot, im bardziej pusto we łbie, tym więcej ma gadać… tu kilka kobitek, więc zmilczę, nie będę próbował mówić w kilku językach na raz czy przy środzie udawać piątek… Nie chce mi się.
    A że ludzie mają kłopot z wyborem? Ja sądzę, że Polacy, z tego co mają, robią i tak najlepszy wybór – ale to jest jedynie bierny opór. W naszym społeczeństwie doskonale funkcjonuje mechanizm profilaktyki przywódczej, czyli zapobiegania ujawnianiu się osób zdolnych do kierowania innymi. Ten mechanizm tępienia ludzi zdolnych do kierowania jest zakorzeniony nie tylko w komunizmie, ale też w sanacji i głębiej jeszcze. Ciężka więc sprawa. Ale „my – naród” dajemy sobie z tym jakoś radę. Wymrze gadzina. I to budzi wściekłość takich Niesiołowskich, że on nad tym nie ma już kontroli!
    PS Dla mnie Niesiołowski to zwyczajny prowokator, kiedyś byli tacy studenci, którzy „z ramienia partii” rozbijali nieprawomyślne zebrania na uczelniach, akademikach czy domach. Pojawienie się Niesiołowskiego z góry wyklucza merytoryczną dyskusję. I o to chodzi, ale nie mnie. Jeśli dodać mu do towarzystwa jeszcze podobnego człowieczka z przeciwnej strony – mamy, co mamy. Wyborcy muszą z tego gówna coś wybrać, ale nie mają wpływu na to, by tego gówna nie było. Wszak petycja w sprawie TRWAM została olana, prawda? A to przecież wyborcy, prawda? Tyle, że „nie swoi” ha ha…

  24. 11 lipca 2012 o 21:55

    Z gazety można zrobić gówno, z jogurtu, malin w kobiałce, z wykładu, z samochodu itp. W czym jest lepszy kierownik sklepu wciskający ludziom badziewie od dziennikarza, który łże bo głupi, albo sprytny?
    Czym się różni konsument, który uparcie kupuje najtańsze żarcie i ma permanentną sraczkę od wyborcy, który najada się bzdur serwowanych przez jakieś media? Któremu z nich mam współczuć, którego rozumieć? Dlaczego jednemu mam prawo powiedzieć: idioto – nie kupuj tego sera, a drugiego mam rozumieć, bo zgwałcony przecież biedaczysko przez idiotów medialnych?
    Tęsknisz za kimś, kto powie: „Nie tędy droga”. Oczekujesz Chrystusa? jakoś nie kumasz, że za stwierdzeniem „Nie tędy droga” MUSI się czaić na tym samym oddechu: „ta droga jest dobra”? Ale przecież z tego wszystkiego co piszesz wyziera jakaś niezgoda na to, by ktoś mówił, która droga dobra, a która nie…
    Że wsadzano swoich tu i tam… Doprawdy Koleś, brzmi to mi tak naiwnie jak dzisiejsze jęki PiS, że nie rządzi. Ale wygodniej jest jęczeć niż wygrać w końcu jakieś wybory do czegokolwiek. Stosujesz jednak cokolwiek fałszywą symetrię: Komuna władzy nie wygrała, lecz wzięła. Sprzeciw wobec komuny wśród części ówczesnej inteligencji też budził obawy: bo jak im zostawimy całą władzę, to oni ją w całości wezmą. Nic nie jest tak proste jakby chciał felietonista, niestety. I teraz jeśli – jak chcesz – przeprowadzić lustrację dogłębną, to mogłoby się okazać, że całkiem spora część dawnej inteligencji wybrała inną drogę niż totalna odmowa. Przy czym, zastrzegam, nie wiem, czy tak było na pewno i w każdym przypadku. Ćwierć wieku w dziennikarstwie nauczyło mnie jednak pokory i oduczyło chęci oceniania.
    A lustracja to ocenianie wedle założonej sztancy.
    Dla mnie autorytetami zawsze byli Kapuściński i Lem. czasem wracam do ich książek i wcale nie potrzebuję informacji z kim sypali, na kogo donosili, kiedy zmyślali. To jest jak ze znajomym „złotąrączką”: Co mnie obchodzą jego poglądy, skoro umie zmienić umywalkę? Chce ktoś ich strącać z piedestału? Poczytam. Ale żebym miał oczekiać, że ktoś się tego podejmie? Raczej nie.
    Profilaktyka przywódcza? Opis fajny, ale czemu ma on się odnosić ekskluzywnie do nas, Polaków? Koleś – nie oglądasz filmów amerykańskich i innych? Nawet Szatan zakwestionował politykę Szefa,a był on przecież dzieckiem Bożym 🙂
    Niesioł jest barwny, ale mi nie przeszkadza. Dymi, tumani, przestrasza, ale wystarczy wejść na internetowa stronę Muzeum IV RP, by zobaczyć, że nie jest jakoś szczególnie oryginalny. Może nawet mnie dowcipny od swych aktualnych konkurentów. (Są tam zresztą jego cytaty z czasów gdy był kochankiem prawicy).
    „Wymrze gadzina”? Oh, Koleś! pamiętasz takiego młokosa, który został ministrem gospodarki wodnej (czy jakoś tak)? Gadzina się rodzi. W owodni stereotypów, uprzedzeń, ans – tego wszystkiego, co czasem z taką dumą nazywamy tradycją narodową i esencja polactwa(mała litera celowo).

  25. ro
    11 lipca 2012 o 22:03

    Fajnie Koleś to wywiodłeś! A teraz powiedz, dlaczego wybierają listę MIMO że jest na niej Niesiołowski?

  26. koleś
    11 lipca 2012 o 22:14

    Dlatego, że nasze społeczeństwo przez 40 lat było „wychowywane” w kategoriach myślenia zaprezentowanego pięterko wyżej przez mola 😀 i przez 13 lat Polski sanacyjnej było podobnie, i przez ostatnie 20 lat także – mol wiecznie żywy 😉 kwintesencja tłumaczenia „dlaczego jest jak jest” bez cienia podejrzenia, że samemu chciałoby się to zmienić. Rozumiesz? Mol to świetny poddany. Dlatego musi nadrabiać wulgarnością, tym ersatzem swobody, której brak. Ale tego mu nie wytłumaczę – bo jemu jest z tym dobrze. Wytłumacz klatce, że służy niewoli.

  27. koleś
    11 lipca 2012 o 22:50

    Kiedy w lutym 81 roku wojsko chciało przejąć władzę i zajęło Parlament, „oczy całego świata” i wielu Hiszpanów zwróciły się w stronę króla Juana Carlosa. Co powie? Kogo poprze?
    Król, w galowym mundurze, poparł demokrację. Wojsko ustąpiło. Nie dostali legitymacji.
    Hiszpania przez długie lata była własnością wojska. Tak jak Polska.
    Król powiedział: „Nie” wojsku. I wojsko odstąpiło.
    Dla kogoś, kto zajmuje się przygotowaniem puczu, wniosek był (na pewno nie jeden, lecz więcej, ale to nie tym razem) następujący: „Przed puczem należy zneutralizować wszystkie osoby mogące swoim autorytetem uniemożliwić realizację planu”.
    Pucz Piłsudskiego powiódł się również dlatego, że zabrakło równoważącego go autorytetu.
    Wielu Polaków podzielało pogląd, że Sejm to „kurwy i złodzieje” a demokracja to bajzel, pyskówki i chamstwo.
    Widzi ktoś jakieś podobieństwa?
    Powtórzę jeszcze raz – kompromitacją polskiej prezydencji było (i zostanie to zapamiętane na lata – jak ktoś chce się łudzić, że nie zostanie, to proszę bardzo) podsunięcie ACTA, konsekwencją tego czynu jest PRZEKONANIE o braku elementarnej wiedzy czym jest demokracja [20 lat praktykowania to okazuje się niewiele!] przy jednoczesnym irytującym zarozumialstwie ludzi piejących (przepraszam, że w tym kontekście) o Konstytucji 3 Maja, o polskiej tolerancji, wielokulturowości – bo za tym stoją współczesne czyny – z bronieniem „swoich” za wszelką cenę i „plemienno-partyjną” zapiekłością.
    Tak, są wypowiedzi bardziej nienawistne niż Niesiołowskiego. Ale on jest posłem! Jego moc sprawcza jest większa. Poza tym: służy jako doskonałe alibi dla takich właśnie, którzy powiedzą: „A Niesiołowskiemu to wolno!”. [a nad ich głowami trudno zobaczyć jakąś aureolę!]
    Napisałem kiedyś, że pucz Piłsudskiego dał doskonałe alibi tym, którzy poświęcili Polskę i obywateli polskich na polach II wojny światowej. Po co mają ginąć dobrzy Anglicy czy Francuzi, miłujący wybory Amerykanie w walce z dyktaturami europejskimi – niech giną Polacy, skoro nie są lepsi [co? jak to nie są lepsi? – proszę nie ze mną to dyskutować, zresztą, nie ma z kim już o to się spierać, bo ani Churchill ani Roosevelt nie żyją]… I ginęli. I niech giną dalej, skoro prominentny działacz jeden, trzecim bliźniakiem nazywany wtedy, gęgał, że nadal gotowi są ginąć. Komuś trzeba wierzyć – można uwierzyć trzeciemu bliźniakowi – skoro akurat to bardzo pasuje…
    Jak to ktoś powiedział? „Po pierwsze – nie mamy armat”. I dobrze by było, aby powiedzieć sobie: „Po pierwsze – niewiele wiemy i niewiele umiemy!” I nie pchać się z informacją o „zbawieniu świata” przed bolszewizmem, tatarskimi hordami czy obaleniem komuny, skoro za tym idą czyny, które sprawiają, iż np. na pogrzeb prezydenckiej pary tak niewielu ważnych przybyło.
    A przyczyn takiego stanu rzeczy nie bada żadna komisja, ani w stylu Millera, ani w stylu Macierewicza. Jesteśmy jak dzieci chowające się w szafie przed pożarem i zamykające oczy, gdy przeczuwają ujrzeć coś strasznego.

  28. 12 lipca 2012 o 08:56

    Dlaczego tylko klatką? Jestem też batem, butem żołdaka, knutem, powrozem szubienicznym, kajdanami, łańcuchem, biczem, tjurmą, zomolem. Na śniadania jadam ludzi wolnych, na obiad gwałcę na blogu umysły młodzieży, a wieczorami ciała płowowłosych katoliczek.
    W międzyczasie nurzam się w manipulacjach, nadinterpretacjach oraz dyszę na przemian: nienawiścią, wyuzdaniem, chęcią stłamszenia wszystkiego co piękne, wzniosłe, polskie a też zagraniczne.
    Moim guru jest rząd światowy, tajny, widny i dwupłciowy. Nie przejdę obojętnie wobec żadnej cnoty by jej nie zbrukać, obok żadnej świętości, by jej nie zbezcześcić. Bałwochwalcą jestem i nienawistnikiem. A tego bloga po to ustawiłem tak, by każdy pisał na nim co chce, by wciągać tu Bogu Ducha Winnych ludzi i odzierać ich z marzeń, łamać ich charaktery, wpędzać w zwątpienie.
    No dobra – idę coś zjeść. Mam w lodówce młodzianka, który robi minę zachwyconego, a w kieszeni ma jakąś książkę tego pedała Gombrowicza.
    Zeżrę go, otrę pysk, rzucę parę kurew w otoczenie i przyjdę tu po Kolesia i ro.
    Bójcie się!
    A Ty Polsko – płacz!

  29. ro
    12 lipca 2012 o 09:31

    Na pogrzeb Prezydenta nie przybyło wielu ważnych nie z powodu, że niewiele umiał, ale wręcz przeciwnie – umiał jak dla nich zbyt wiele i nawet to zademonstrował, ale miał pecha,że nie pasował do nowego rozdania. Jestem przekonany, że Reagan na pogrzeb Lecha Kaczyńskiego by przybył.

  30. 12 lipca 2012 o 09:39

    A Fryderyk Chopin skomponowałby pewnie jakiś utwór na tę okazję. Np. etiudę „Na wyzwolenie bratniej Gruzji spod sowieckiego jarzma” 🙂

  31. koleś
    12 lipca 2012 o 10:19

    He, he molu, ładnie wywijasz 🙂 Pewnie dlatego tu jestem, chociaż w naturze mam fochy i trzaskanie drzwiami, ku uciesze ro (szczerej, jak mniemam!) i gawiedzi (fałszywej jak mniam mniam!) & Co (centralne ogrzewanie).
    Niczym pan Łaszcz wyrokami sądowymi możesz sobie moimi wpisami wytapetować. 😉
    lub uczynić z nich. Wprawdzie nie wiem, co, ale zawsze masz możliwości na modną kreatywość. A jak tam u Ciebie tzw. team-geist, z owego nowego języka zwanego uniinglisz? Pracujesz w zespole czy jesteś na indywidualnym trybie jakim?
    A propos team-geist…, Oglądałem Euro 2012 jak coś lecące w tle, przerywając sobie czasem pisanie na obejrzenie bramki Reapleya. I potem nie znalazłem gościa w zestawie najlepszych piłkarzy. Wprawdzie dziwiłem się… Dobra, nie będę palił głupa, skoro modny jest palikot.
    No… o czym to ja? 😉 O team-gajście… Otóż, moi ukochani Niemcy, bardzo, ale to bardzo podkreślali, że oni są team, tak team, że mnie zaraz się Tym kojarzył z tym, ale ze względu na ro, to ja nie o tym Tymie, bo mi dyndka kogo on dymie (odbiło mi?)…
    I tak się te Niemce moje kochane tym gajstem swoim chwaliły, że zasiadłem ci ja przed tv, popatrzeć na ten gajst ich, napawać się tym gajstem, bo jak gajsta nie ma, to bida i rozbiory.
    Tymaczasem one Niemce łupnia takiego dostały od kiepsko zwyczajnie zorganizowanych Włochów, że aż aż…
    I po co to ja?
    A że najgorzej to robić z igły widły, z dupy tubę a z niedołęgi wzór do naśladowania lub z podskakiwacza bohatera!
    Niestety, robi się to.
    Kaczyński Prezydent według niektórych, a szczególnie Brata swego – poległ. A on nie poległ – roztrzaskał się, można jeszcze wziąć pod uwagę tezę, że został zamordowany, lecz nie poległ. Nie był żołnierzem w walce, lecz Prezydentem na Służbie. Zginął. To prawda. Ale nie poległ.
    I już kiedyś to pisałem – teraz wypada powtórzyć – ku zgrozie i oburzeniu ro (ale nie by mu dokuczyć lub kogokolwiek obrazić) – że moim zdaniem, pogrzeb Prezydenta został zlekceważony z powodów, które my nie chcemy przyjąć do wiadomości nawet jako tezę do rozpatrzenia. Brzmi ona, że przywódcy demokratycznych krajów nie chcieli uhonorować swoją obecnością pogrzebu, jakby Kaczyński był jakim trędowatym. I, drogi ro, przy całej sympatii dla Ciebie i szacunku dla Prezydenta – na pewno nie była to niezależna polityka zagraniczna, a raczej odwrotnie – bardzo zależna, zbuszowana okrutnie i dlatego spostponowana grą w golfa w ów dzień. Niech ktoś udowodni, że było inaczej. Przywoływanie zaś wielkiego Reagana – jest nadużyciem, które mogę zrozumieć, ale nie mogę usprawiedliwić. Reagan walczył z komunizmem a nie wiemy, czy walczyłby z Rosją. Masz jakiś link do jego wypowiedzi na zbliżony chociażby temat?
    Czy to komisja Millera, czy prace Macierewicza – wszystkie te badania obchodzą jak najdalej pytanie o rzeczywiste przyczyny zlekceważenia pogrzebu Pary Prezydenckiej. Jasne, nie są do tego powołane. Cóż, poprzednią wypowiedź zakończyłem obrazem dziecka chowającego się w szafie i zasłaniającego oczy.
    Tę wypowiedź zakończę sceną z facetem idącym przez miasteczko i każdy mijany przezeń przechodzień myśli albo mówi do towarzyszącej mu osoby, że oto ten rogacz idzie, którego żona zdradza nagminnie a także powiatowo. Natomiast ów rogacz oczywiście o tym, że jest zdradzany nie wie. Ma się za bardzo inteligentnego, cwanego, sprytnego i w ogóle jest oj i super… No.

  32. 12 lipca 2012 o 10:53

    Wiesz Koleś, trzymając się poetyki sportowej, mam wrażenie, że z prezydentem było jak z naszą drużyną narodową. Tak mocno te balony były nadymane, tyle było chciejstwa by świat uznał ich wielkość, że gdy nie uznał, została nam tylko frustracja, złość i konstruowanie teorii spiskowych. Mamy jakąś histeryczną naturę, czy jak?
    Zginął prezydent państwa, którego budżet jest może porównywalny z budżetem jakiejś organizacji pozarządowej USA – no i co z tego? Chiny zabijają Tybetańczyków – czy USA reaguje? Owszem, reaguje, czyli mamrocze coś tam czasem…
    Ktoś kiedyś powiedział, że USA nie mają polityki zagranicznej. maja tylko kłopoty z zagranicą 🙂 Widocznie katastrofę smoleńską uznały za kłopot marginalny.
    Rozbawia mnie jednak ta wiara części rodaków, że zmuszą listownie Obamę do zajęcia się sprawą. Po pierwsze dlatego, że przecież akurat dla tej części rodaków jeszcze niedawno Obama był palantem od demokratów, typkiem raczej podejrzanym bo lewicującym. Dziś piszący listy zdają się wznosić do niego ręce w modłach: Przyjdź Obamo i zrób u nas porządek!
    Po drugie: Zwracanie się o taką ingerencję w nasze wewnętrzne sprawy uważam za co najmniej dwuznaczne. Obama nie jest specjalistą od wypadków lotniczych. Chodzi więc w istocie o tzw. nacisk polityczny.
    Ale nie chcę o tym wypadku. Macierewiczów i tak nikt nie przekona. Nigdy i do niczego.
    Wolę o Reaganie. Zacznę szokująco – zgadzam się z ro, że Kaczyński miał pewnie więcej oleju w głowie niż Reagan. W sensie wiedzy. Reagan jednak wydał wojnę ZSRR i wygrał ją siłą charakteru. Trochę na zasadzie faceta, który nie wie (Wschodnie Wybrzeże wiedziało) – że coś jest niemożliwe, dlatego jemu właśnie tę rzecz udaje się załatwić. To taka moja bardzo prywatna opinia, której proszę nie rozpowszechniać 🙂
    Polewam.
    Gorzała z rana jak śmietana 🙂

  33. ro
    12 lipca 2012 o 11:14

    Cóż! Mimo starań, to jeszcze wolny kraj i mozna myśleć, a nawet (o zgrozo) pisać, co się chce.
    Nie było wtedy innej Rosji niż sowiecka, więc na temat preferencji Reagana możemy sobie podywagować, czy tylko komunizm miał na myśli, czy Rosję jako taką, z komunistycznym epizodem, gdy mówił o Imperium Zła. (Polska była rzodkiewką, pamiętasz? O Rosji mówił jako o buraku, ćwikłowym)
    Lech Kaczyński próbował włączyć samodzielny bieg (no, nie tak całkiem samodzielny, bo wespół w zespół, ale na czele, co ochoczo przyznali uczestnicy wycieczki do Gruzji – kurczę, 400 lat, dobra pamięć!). Dla niewtajemniczonych: nie chodziło o osłonięcie płaszczem, czy tam marynarką tego sympatycznego acz wysokogórskiego kraju, nawet nie o zagranie na nosie Kremlowi, ale o pokazanie, że wciśnięcie się realnego gracza między Moskwę i Beryż jest całkiem możliwe.
    Dlatego Lech Kaczyński musiał zginąć (nie musiałby, gdyby nie pewne… hm…). I dlatego także partia golfa była ważniejsza. Jako deklaracja, której kolejnym echem było niedawne:
    -Powiedz Włodkowi, że na razie to ja muszę wygrać te wybory.
    (Nawiasem: dwa do przodu, jeden do tyłu – ten nowy ambasador! Wystarczyło, ze Romney postraszył międzylądowaniem w Warszawie. Teraz czas na ruch w łupkach? W którą stronę?!!! ).

    http://wpolityce.pl/dzienniki/dziennik-kazimierza-m-ujazdowskiego/32185-zwyciestwo-prawa-do-prywatnosci-ministerstwo-edukacji-nowelizuje-ustawe-o-sio
    Czyli jesteśmy skazani na sądowe powstrzymywanie zapędów totalitarnych? Na jak długo wystarczy… pancerza?

  34. koleś
    12 lipca 2012 o 11:24

    Syndrom byłej kolonii działa. Jedni szukają oparcia w Niemczech, inni w Anglii, Rosji czy USA. A niektórzy nawet w Chinach, jak pewien podróżnik wielce szanowany przez prawą stronę, który peany wzniósł i jakoś mu sprawa Tybetu nie przeszkadzała, ba więcej, ładnie dostrzegł starania rządu Chin o budowę dróg. Można to zrozumieć, nie wolno usprawiedliwić.
    Ale, ale… napomkniesz o tym, zaraz rzucą się na ciebie i ci od Angeli i ci od Angoli i ci od Angola Angolewicza czy od An-Gu-La z Pekinu (co? bo mi się wena zacięła), bo w ściemnianiu mają wspólny interes i działają zgodnie bez porozumienia.
    I oczywiście, jak ten od Angolewicza coś bąknie, to Targowica, ale jak my do Busha, to czystość i dziewica. Ci, którzy nie chodzą na wybory, przynajmniej w swej części znacznej, takie albo i inne przykłady podają. Dlaczego mają wybierać pomiędzy Targowicą postsowiecką czy Targowicą zbuszowiałą albo rozangeloną? Efekt jest taki, że jedni wzięli już cukier a inni cukiernicę. Spory, do kogo będzie należeć łyżeczka zdaje się dobiegają końca.
    I oczywiście, „łapaj złodzieja”, czyli ci inni to zdrajcy.
    Wiesz, przypomina mi się pewna pani, która stale opowiadała o kradzieżach w pracy, że komuś coś tam, kogoś tam posądzili i w ogóle, a ona sama to się zwolniła, bo jej potrącili dwie stówy a jak się upomniała, to była awantura. Wszystko to kazało przejrzeć mi rachunki u osoby, która do tej pory tego nie robiła zbyt dokładnie.
    Następstwem kontroli rachunków, była jedna kradzież i jedna próba kradzieży a w konsekwencji oddalenie owej pani.
    Posądzając innych, sobie robiła opinię uczciwej.
    Niczym nasi politycy.
    ——————
    Wiesz… tak kiedyś mignęła w necie wypowiedź czyjaś, że politycy różnych ekip sporządzali sobie listy osób do aresztowania.
    Jako, że nie jestem miłośnikiem teorii spiskowych, ale doświadczyłem na sobie praktyk spiskowych (dobre, co? wiem, też mi się podoba 😉 ), stąd zastanawiam się tylko nad jednym w zasadzie (przesada – ale musiałem uprościć „do jednego”, bo wielowątkowość by znacznie obniżyła ilość wysokoprocentowego napoju wirtualnego) – dlaczego niektóre teorie spiskowe nie są nawet nazywane. Ot, jakby Obie Układające się Strony zawarły Układ o Wzajemny Robieniu Wyborców w Balona! I my, jako społeczeństwo, jesteśmy dla reszty Europy (przynajmniej tej reszty, która nas bez reszty ma) niczym owi rogacze, kursanci na prawo jazdy wśród państw, stażyści w biurze narodów czy jakoś tak.
    Rechotałem kiedyś, kiedy czytałem, jak to dzięki przejściu Rumunii na stronę aliantów udało się wygrać II wojnę światową.
    Kiedy będzie potrzeba rzucenia Polaków znowu na jakiś front – przyślą nam kolejnego Davisa, co by nam Powstanie Warszawskie uheroicznił, nas dowartościował, ducha obudził, by tym łatwiej tego ducha oddali wyzionąwszy wpierw albo cóś…
    Dobra…
    Życie inne mnie wzywa a głos ma donośny 🙂

  35. 12 lipca 2012 o 11:56

    Ro: Złapałem się na perwersyjnej myśli, że chciałbym iżby mi ktoś coś z tego bloga wyciął, albo mnie przynajmniej aresztował za pisanie czego chcę. A tu, kurcze, nic. Nawet gdy napisałem, że rząd Tuska jest do dupy.
    Więc może jest tak, że dziś już wszyscy piszą i zwyczajnie, arytmetycznie, zaczyna brakować czytelników?
    Lem opisał kiedyś kosmicznego zbójcę, który żywił się informacją. Napadał na rakiety i wyżerał z nich dane. Przemądrzy Trurl i Klapaucjusz też zostali napadnięci, więc skonstruowali zbójcy producenta informacji. On produkował i produkował, a zbójca jadł i jadł – także i takie, ile Alkhebrajczycy mają odnóży i sznurowadeł 🙂
    I zdechł od nadmiaru zbójca, a Wielcy Konstruktorzy odlecieli wolni.
    Zdajesz mi się tęsknić za wskrzeszeniem kogoś lub czegoś, kto mógłby i chciałby „brać za pysk”, cenzurować, nie pozwalać itd. Otóż po marksistowsku powiem Ci, że to próby daremne, bo ilość przeszła już w jakość. Zamknięcie nam gąb, związanie rąk jest już niemożliwe. Ten, kto by to planował byłby frajerem jak przedsiębiorca szkicujący biznes-plan sprzedaży lodów Eskimosom.
    Ale rozumiem, że w tym pierwszym zdaniu byłeś bardziej propagandystą. Twoja wola, Twój wybór.
    Dobrze, że ten „samodzielny bieg” nie wpadł w oko Monty Python`om. Sraczki byśmy dostali narodowej oglądając możliwy skecz na You Tube. „Kartofle” to byłby przy tym pikuś.
    Jest drogi ro, taka maniera, kojarzenia wszystkiego ze wszystkim. Wpływu ruchu skrzydeł motyla na wyniki giełdy z NY itd. To się fajnie sprzedaje w filmach, książkach sensacyjnych, ale zawsze powtarzam mojej partnerce gdy jej się ręce zaczynają trząść przy telewizorze: To tylko zombie! To się nie dzieje naprawdę!
    Co z tego wynika? Otóż, jak sądzę, jesteśmy zalani (no to jeszcze poleję 🙂 ) informacjami i ich interpretacjami, a wygrywają ci, którzy udają, ze potrafią stworzyć Ogólną Teorię Wszystkiego.
    Był taki genialny film o facecie, który nie wiedział, że żyje w świecie stworzonym przez telewizję. W takim reality-show posuniętym do granic (zapomniałem tytuł)… Było nie polewać, bo straciłem wątek 🙂
    Kazimierz Ujazdowski jest politycznym celebrytą, czyli takim typem polityka, który mówi, więc chyba się liczy, a chyba liczy, bo przecież mówi. Ale przeczytam, co nowego wymyślił. Lepsze to niż sprawa małżeństwa Richardson z Małym Rycerzem.

  36. ro
    12 lipca 2012 o 14:04

    Czemu do mnie to piszesz? Napisz do tego faceta od „Antykomora”. Albo do Wyszkowskiego. Albo do Szulca. Albo do tego, który czknął na Biedronia. Albo… zbierz trochę kasy i wyślij ogłoszenie z tym swoim odkryciem do „Wyborczej”. (Ale po co płatne ogłoszenie?!
    Nawiasem, mam swoje zdanie temat tego mechanizmu cha, cha akceptacji cha cha Twojego bijącego w oczy prawdą przecież, stwierdzenia. Myślę, że na tej samej zasadzie chłopaki z KW PZPR cha, cha zaakceptowałyby cha, cha, gdyby ich sprawdzony (choć bezpartyjny) współpracownik napisał, na – na czym? – blogów nie było… o! na płocie, (wiadomo, toarzysze, że on to zrobił dla jaj) że rząd (no, może nie Jaruzelskiego zaraz, ale Messnera na przykład) nie jest do twarzy.

  37. ro
    12 lipca 2012 o 14:07

    […] (Ale po co płatne ogłoszenie?! List do redakcji napisz! Tylko pośpiesz się, bo lada chwila Ktośo przestawi wajchę i chłopaki same, z własnej głupoty, będą to na wyścigo pisały). […]

  38. 12 lipca 2012 o 14:14

    Eeee… ro…. marnie….Powtórzę, co napisałem o naszych piłkarzach: bywają ludzie, którzy naprawdę dają z siebie wszystko co mogą. I to jest prawdziwy dramat 😦

  39. ro
    12 lipca 2012 o 14:30

    Świetna riposta! Merytoryczna (jak zawsze).
    Klękam.

  40. 12 lipca 2012 o 14:39

    Riposta na chacha? To może hihi?

  41. ro
    12 lipca 2012 o 15:25

    A może tak na to, co między „cha, cha”?

  42. 12 lipca 2012 o 15:28

    Tylko że tam nic nie ma 😦 I zaprawdę powiadam Ci ro: Wstań! na kolanach źle się myśli 🙂

  43. 12 lipca 2012 o 16:16

    Łaaaaał! 🙂 Fajne tło? Tylko nie wiem, jak je zrobiłem…

  44. ro
    12 lipca 2012 o 17:49

    I znowu: baardzo merytorycznie!

  45. ro
    12 lipca 2012 o 18:48

    Skomentujesz?
    Jestem pewny, że wymyślisz coś zabawnego! (Tylko nie zapomnij na chwilę umieścić akcji filmiku w latach 2006-2007 – ot tak, dla jaj).
    http://vod.gazetapolska.pl/2044-pobity-przez-policjanta-idzie-do-wiezienia-niemcy-nie

  46. 12 lipca 2012 o 19:06

    Tylko że filmik nie działa

  47. ro
    12 lipca 2012 o 20:31

    Ciekawe, bo u mnie działa. Nawet jak kliknę tutaj, na Twoim blogu. Wpadnij, obejrzymy razem – z Opola do KK rzut beretem. 🙂

    A tak serio – może masz w ustawieniach przeglądarki zbyt „ostre” zabezpieczenia (Narzędzia/Opcje internetowe/Zabezpieczenia i Prywatność) Ja mam ustawione w obu na „średnie”.

    PS
    Jak fotka?
    Nawet nie kliknąłeś, że doszła…

  48. 13 lipca 2012 o 15:07

    Doszła. I kliknąłem, ale nie wiem, czemu nie przeszła. Naprawdę się na tym nie znam. Mieszkam w Opolu w dzielnicy Metalchem, kiedyś zwaną bandycką, dziś, po moim doświadczeniu na ZWM – oazą spokoju, zieleni i ciszy:-)
    Tu nigdy deszcz nie pada, jak w Kalifornii 🙂
    Dzięki za zaproszenie do Ku-Klux-Klanu 🙂 Czyli KUędzierzyn-KKUkl- KLUUSK-plask (brakło mi inwencji) 🙂
    ro: Opisz swoim stylem co tam jest. Bo mi się imaginuje, że Tusk przegryza gardło Rydzyka, albo ryczący jak wół Niesioł gwałci Środę, a ona jęka gwałcona, bo cała jej myśl publicystyczna zmierza ku temu oczywiście, by baby były dymane.
    Nie chcą? To skądeśmy się wzięli?
    Z tego wzięły się żubronie? 🙂
    Nawiasem:gdzie są te żubronie?. Gdzie kryle, które miały uratować białkowość nas wszystkich? Pytam, bo ciekaw jestem 🙂
    Ale jak zboczysz do kryla i rozważania o nich, to też wymiękam i przestaję.

  49. 13 lipca 2012 o 15:20

    Ale dzięki za zaproszenie do opolskiego Ku-Klux-Klanu 🙂 Z chęcią polegnę 🙂

  50. ro
    13 lipca 2012 o 16:22

    A co tu opisywać?! Facet, który ponoć rzucił w policjanta kostką brukową (ale czy zapomniał trafić, czy co, bo ani monitoringu, ani świadków – tylko policjant, a jak wiadomo, słowo pana władzy, to 1,2 słowa zwykłego obywatela i 1,8 słowa przestępcy, nawet potencjalnego)…. Otóż facet kilka razy brutalnie uderzył głową w but tegoż stróża prawa po cywilnemu, więc poszedł siedzieć. Gość znaczy się, nie policjant. Policjant który omal nie stracił służbowego adidasa został zwolniony z pracy (pewnie przez jakiegoś kryptokaczystę, których pełno wszędzie).
    Natomiast dla dzielnych bojowników, którzy przyjechali aż z Berlina, bronić Polaków (i reszty świata) przed faszystami w mundurach polskich terrorystów z 1830 roku, polskie więzienia okazały się niegościnne i kazano im się wynosić.

    Co byś jeszcze chciał wiedzieć?
    Że według najnowszych badań niezbitym dowodem prawdomówności rzeczników prasowych rządów jest przełykanie śliny, w czasie gdy mówią, że ich szefowie nigdy nie kłamią?
    No pewnie tak jest!
    🙂

  51. 13 lipca 2012 o 17:28

    Nie wiem, jaki polityczny wymiar ma przełykanie śliny przez rzecznika PO.
    Spójrz do dzisiejszej GW. Ciekawy – naprawdę – wywiad z naczelnym ARCANÓW , który mówi o kibolach i patriotyzmie. Omiń stronę dalej, bo tam jest rozmowa z Niesiołem 🙂 Polecam, bo naprawdę ciekawe 🙂

  52. 13 lipca 2012 o 18:02

    Jakbyś miał podać wyniki totolotka, nikt nie zgadłby, jakie właściwie numery padły. Z pokręcenia uczyniłeś cnotę. Gdybyś był praktykantem w jakiejś gazecie, powiedziano by ci – polej sobie głowę zimną wodą, potem pisz 🙂

  53. ro
    13 lipca 2012 o 19:37

    Molu, powtarzasz się! Piszę, jak mi się podoba. Nie jestem praktykantem, ani w gazecie, ani u Ciebie. Jest jeden powód dla którego lubię tak pisać, ale akurat nie mam ochoty zwierzać Ci się, jaki. A jeżeli Cię to uwiera?… Mówisz i masz!

    Chyba już się nie wybiorę po gazetę, w dodatku wyborczą. Choć istotnie, Andrzej Nowak w Wyborczej – to może być ciekawe. Jak się pojawi link w internecie, to z pewnością przeczytam

  54. koleś
    13 lipca 2012 o 21:46

    Tak, tak „centrala” rzuciła już paru dziennikarzy na pomoc Niesiołowskiemu 😀 Trzeba wtopę zagadać. Za miesiąc czy coś ukażą się kolejne dane o procentowym spadku sprzedaży gazet. A wewnętrzny sondaż przeprowadzony przez idiotów wśród kretynów wykaże, iż czytelnik potrzebuje więcej zabitych dzieci, samochodów, które objęły jakieś drzewo czy słup, łup! a także w kabaretowym tonie zadanych pytań o to, dlaczego w tej trumnie leży gość z trzema nogami i damską sakiewką zamiast wątroby, lecz żadnych pytań, dlaczegóż to ach dlaczegóż w golfa grano podczas gdy u nas larum… nie grano.
    No, ale cóż, ma wyglądać na to, że jest to społeczeństwo, które toczy spór o platformę cyfrową a nie o platformę obywatelską – i że tradycją polskiej myśli politycznej staje się – jaki kiedyś – że jak partia w nazwie byłą robotnicza, to robotników niej nie było, jak obywatelska to bezładna a jak sprawiedliwa i prawa, to według „prawa Kalego”.
    ———–
    Gdzieś wyczytałem, że więcej mamy forsy od emigrantów niż od Unii. Zgadza się. Szkoda tylko, że nasi emigranci nie wykupują naszych fabryczek, ziemi czy działek pod budowę. Różnią się tym jeszcze, że nie są dla naszych urzędników żadnym, ale to żadnym pretekstem do tego, aby powiedzieć: „zmieniamy przepisy, bo nasi emigranci tego sobie życzą!”
    Nie, w Polsce zmienia się przepisy „bo Unia tego chce”. A nie dlatego, że „obywatele tego chcą”. Buduje się drogi: „bo Euro 2012 mamy”, a nie dlatego, że ułatwią życie obywatelom. O tym, jak rządzący chcą ułatwić nam życie świadczy „życie i śmierć projektu pt. „Przyjazne państwo”…

  55. ro
    13 lipca 2012 o 22:50

    Koleś, masz dwie opcje golfowe: moją i wulkaniczną – możesz sobie wybierać do woli.
    🙂

  56. ro
    13 lipca 2012 o 23:40

    Z kim to wywiad?
    -Panie ma…
    -Chrrr wrrr aaa wrrrr PiS chrrrr wrrr PiSu chrrrr wrrrrr Kaczyński wrrr!
    -Chciałem jeszcze zapytać…
    -Nie, to arrr Kaczyński wrrrr PiS charrr chrrr wrrrr PiS
    -Dziękuję za rozmowę.
    🙂

  57. koleś
    13 lipca 2012 o 23:59

    Jak to z kim ten wywiad? Ze mną!!! Ze mną 😉 Ale powiem w cichości mej skromności, że i tak się hamowałem 🙂

  58. koleś
    14 lipca 2012 o 00:04

    Natomiast serio, ro; jakoś PiS ostatnio nie daje powodów, aby się nim zajmować.

  59. ro
    14 lipca 2012 o 00:33

    No! I właśnie dlatego mu rośnie. Nawet w CEBOSie

  60. 14 lipca 2012 o 12:02

    Hej chłopaki
    nie bijta się!
    ma Platforma z przodu z tyłu
    podzielita się!
    🙂

  61. 14 lipca 2012 o 12:20

    Ponieważ ro jak zwykle zaszyfrował swój wpis (na zasadzie „wszyscy wiedzą” – a ja nie wiem) napiszę ot tak, w ciemno:
    Czyli jak ciemniak 🙂
    Otóż w wywiadach rzecz polega na tym, by starać się być „kontra” wywiadodawcy. Poglądy, zapatrywania, temperament wywiadobiorcy są bez znaczenia. On istnieje tylko po to, by wywiadodawca mówił na temat.
    Wybór tematu należy do wywiadobiorcy.
    Innymi słowy: jeśli dziś wyląduje UFO, raczej głupie byłoby przepytywanie szefa wojsk, z czego składa się dobra grochówka.
    Tyle co do zasad, które są w podręcznikach dziennikarstwa i w praktyce ogólnej.
    (akurat teraz dziennikarka TOK FM rozpaczliwie spiera się z jakimś profesorem na temat polityki USA wobec Iranu 🙂 Stara się bidula i trzymam za nią kciuki, bo ma trudną robotę.)
    Myślałem ro, że zauważysz, że oto w GW są dwa wywiady z dwoma skrajnie różnymi postaciami. Obie postaci mówią rzeczy ciekawe (moim zdaniem).
    Na tym kończy się zawsze zadanie gazety: podać tekst i ocenę, refleksje – zostawić czytelnikowi.
    A wrrr, hrrr… Efektowne, ale tak łatwo można to odwrócić, że aż się nie chce.

  62. 14 lipca 2012 o 12:23

    Acha: jeśli chodzi o wywiady na kolanach, to nie doczytałem w Uważam Że rozmowy z Kaczyńskim braci Karnowskich. Nie dlatego że zły, dlatego, że przewidywalny.
    Wrrrr wystarczy zamienić na miau miau 🙂 Nie chce mi się tego rozwijać. Nudne

  63. ro
    14 lipca 2012 o 13:42

    Przecież powiedziałem, że przeczytam, jak znajdę w Necie! Po prostu: nie widziałem powodu wczoraj, żeby:
    -po pierwsze primo wydawać ileś tam na organ Michnika,
    -po drugie secundo jechać najprawdopodobniej (bo był dość późny wieczór) do najbliższego hipermarketu, 6 km w jedną stronę; czyli wydać dodatkowo jakieś 5 zł na paliwo.

    Jak na razie nie ma niczego w Necie, co by przypominało ten wywiad.

    I co z tego że przewidywalny? Wywiad Liza z Komorowskim był stokroć bardziej przewidywalny, a jakoś – mimo że późniejszy – nie podajesz go za przykładu.

    Wywiady „na kolanach” mają jednak pewną dobrą stronę: jak ktoś chce, to może się dowiedzieć, co wywiadywany ma do powiedzenia, nawet jeżeli nakolannie wywiadującym jest redaktor Liz. Jeżeli kogoś oczywiście interesuje, co taki Komorowski ma do powiedzenia. Albo co ma do powiedzenia Kaczyński, gdy jest wywiadowany w tv „Trwam”, czy przez Karnowskich. Bo to co wyprawia na przykład Twoja „imienniczka po inicjałach” z wywiadowanymi z nielewego łoża, budzi pusty śmiech – dawno już tego cyrku nie oglądam.

    Nie rozwijaj! Ja zapytałem tylko, z kim była ta rozmowa; masz jakieś skojarzenia? 🙂

  64. 14 lipca 2012 o 18:04

    Zwyczajnie oszalałeś na punkcie „Liza”. Twoja sprawa. Byłbym za tym, by NFZ to refundował leczenie. 🙂
    Napisałem o tym, że były dwa wywiady w jednym numerze. Z Niesiołem i naczelnym z Arcanów. Z dwoma diametralnie różnymi światopoglądowo ludźmi. Czy to takie trudne do zrozumienia?
    Czy w Nowym Dzienniku mógłby się ukazać wywiad z (nieżyjącym – wiem ) autorem Biblii Szatana?

  65. ro
    14 lipca 2012 o 19:07

    1. Już Ci kiedyś mówiłem: przypisywanie swoich emocji innym, psychologowie nazywają projekcją. (Ile razy nie oglądałeś programu Lisa w tym roku?)
    2. Molu, możesz mnie obrażać, skoro tak bardzo to lubisz, ale (jadąc Andrzejem Mleczką) błagam:
    – Obywatelu, nie pieprz bez sensu!
    Wielkie mi mecyje, że upadajacy dziennik szuka na giewałt czytelników. Ja mogę przeczytać wywiad z Nowakiem, a nie „sensację dnia”, że Wyborcza zrobiła z nim wywiad. Zrobiła – no i co?
    3. Nie wiem, co to jest Biblia Szatana i niespecjalnie mnie to jakoś pasjonuje. Jak się mogę ewentualnie domyślać – jest to coś, co niektórzy (nie do końca jeszcze przekonani) antyteiści czytają z wypiekami na twarzy (jak nieprzymierzając młody zetempowiec „Niebo w płomieniach” Parandowskiego). A w każdym razie chwalą się dookoła, że już to wiekopomne dzieło kupili.
    ,

  66. ro
    14 lipca 2012 o 19:37

    Molu, sensacja!!! Joanna Lichocka zaprosiła do swojego programu dwóch różnych światopoglądowo ludzi!
    http://vod.gazetapolska.pl/2050-taki-byl-tydzien-komentuja-publicysci

  67. 14 lipca 2012 o 19:57

    No i co? Normalność Cie powala?

  68. ro
    14 lipca 2012 o 20:05

    Nie! Twoja odporność na ironię wektorową.

  69. 15 lipca 2012 o 08:19

    A co to jest: ironia wektorowa? Że zapytam bezradnie. Mutacja info o poległym w boju prezydencie? Aluzja do zdrady okrągłego stołu? Sugestia, że Wałęsa nie przeskoczył muru? Wieść o tym, że teoria ewolucji nie ma sensu? 🙂
    ro – nie zajmuj się mną, tylko tym co piszę. Ostatnio Świadkowie Jehowy się mną zajmują i są wystarczająco zakłopotani. 🙂

  70. 15 lipca 2012 o 08:37

    Świadkowie Smoleńscy? 🙂 Byłaby to zabawna sekta 🙂

  71. ro
    15 lipca 2012 o 09:18

    Rzeczywiście, nie tylko byłaby, ale i jest! Nawet ma nazwę: Wyznawcy Pancernej Brzozy. Nie słyszałeś? Jej podstawowym kanonem wiary, wywiedzionym z najwyższym szacunkiem z dogłębnych poszukiwań na metr głęboko jest Jak Walnęło To Się Urwało.

    Ironia wektorowa to ironia, która zgodnie z definicją, coś ze sobą niesie (patrz wyżej) lub kogoś dotyczy (patrz wcześniej). W odróżnieniu od ironii skalarnej – która jest bo jest, ale poza zajmowaniem przestrzeni niczego szczególnego nie wnosi.

  72. koleś
    15 lipca 2012 o 09:55

    http://wyborcza.pl/1,127462,12121941,Lech_Walesa_z_wizyta_w_domu_gen__Jaruzelskiego.html

    Motto:
    Czasem mam wrażenie, że pismo zostało wymyślone nie po to, aby utrwalać zdobycze wiedzy, ale po to, aby nie zapomnieć opowiedzianych bzdur i kłamstw.

    Scenka rodzajowa w jednym akcie prawdy tak nagiej, że bezwstydnej…
    [podczas kiedy ro walczył z molem używając ostrej naftaliny…]
    – Witaj, Wojtku.
    – Witaj, Lechu.
    – I jak tam?
    – Ano jakoś leci.
    – Z nami też lecą.
    – Tak, ale my z nimi nie lecimy a nawet nie polecieliśmy.
    – Tak wysoko to my nie latamy.
    – I tak nisko też żeśmy nigdy nie upadli…
    [tu następuje rechot dwóch takich, którzy mają nas gdzieś…]
    (po rechocie)
    mol – udaje, że nie rozumie
    ro – po chwilowym namyśle ponawia próbę zrozumienia tego, co sam napisał o wektorowej ironii…
    [po chwili obaj dzielnie znowu zajmują się sobą]
    kurtyna spada na znak, że świat wrócił do normy

  73. ro
    15 lipca 2012 o 10:09

    Cóż! Żyjemy w wolnym (podobno) kraju. Jeśli nam się nie chce – możemy nie rozumieć (przekonani, że w towarzystwie).

  74. 15 lipca 2012 o 15:38

    Jak chętnie byłbym gościem w domu Jaruzela! Gadałbym z nim pewnie całą noc. Bo wolę coś wiedzieć, niż DAWAĆ DO ZROZUMIENIA

  75. 15 lipca 2012 o 16:25

    Koleś wielokrotnie w swych wpisach dawał wyraz swej tęsknocie za dialogiem polsko-polskim. I o CZYMŚ, a nie o byle czym. To ja sobie taki dialog wyobraziłem:
    – Jeb!
    – Sru!
    – Pierdut!
    – Ożesz ty!
    – W mordę!
    – Bęcka gnoju?!
    – Wyp…laj!
    – Skocz mi!
    – Ja ci g..ju!
    – Lut!
    – Bac!
    Wałęsa gada z Jaruzelem?
    – Zdrajca!
    – Sru!
    – Jeb!
    Itd. itp.

  76. ro
    15 lipca 2012 o 19:46

    Sym.

  77. 16 lipca 2012 o 13:47

    ro – kocham Cię! 🙂

  78. ro
    18 lipca 2012 o 00:09

    Sorry Molu, kolejka! 🙂

  79. 18 lipca 2012 o 09:55

    Jak socjalizm, to socjalizm – kolejki muszą być! 🙂

  80. ro
    18 lipca 2012 o 23:47

    Socjalizm!
    Tylko dawne skróty inaczej się rozwijają… 🙂

  1. No trackbacks yet.

Dodaj komentarz